Naczelny Sąd Administracyjny odrzucił skargę na postanowienie ministra zdrowia dotyczące uzdrowiska Szczawnica. Szef resortu zdecydował, że ma ono wrócić do przedwojennych właścicieli. Sąd nie jest od naprawiania historii, a od określenia tego, co jest zgodne z prawem - uzasadniał sędzia.
Orzeczenie sądu wydane pół wieku od wywłaszczenia rodziny Stadnickich jest dla Szczawnicy z jednej strony ogromną szansą, z drugiej może okazać się zagrożeniem.
Największym problemem jest to, że znaczna część majątku zabrana Stadnickim w 1948 r. dawno zmieniła przeznaczenie bądź właściciela. Ze 181 pozycji, które znajdują się na protokole przejęcia, jedynie ok. 30 proc. znajduje się w zasobach spółki. Pozostałe zostały skomunalizowane, podarowane lub sprzedane - mówi Antoni Sławik, prezes uzdrowiska.
To, co pozostało, oraz cała spółka popadła w ruinę i potrzebuje natychmiastowego zastrzyku pieniędzy. Spadkobiercy hrabiego Stadnickiego deklarują pomoc. Co więcej, chcą nawet podnieść rangę uzdrowiska.
Rzecz w tym, by nastąpiło to jak najszybciej. Cała ta sprawa hamuje nam cykl przedsięwzięć odnośnie zagospodarowania terenów - mówi burmistrz Szczawnicy Roman Trojnarski.
Jednak może się okazać – i to jest najgorsze dla Szczawnicy rozwiązanie – że miasto będzie musiało oddać skomunalizowany majątek.
Dodajmy, że orzeczenie NSA w podobnej sytuacji stawia uzdrowiska w Rabce i Żegiestowie.
14:30