Rośnie liczba ofiar pożaru, do którego doszło w jednym z klubów w West Warwick w amerykańskim stanie Rhode Island. Według najnowszych danych zginęły co najmniej 64 osoby, ponad 160 jest rannych. Strażacy znajdują kolejne zwęglone ciała w zgliszczach klubu.
Tragedia wydarzyła się w jednopiętrowym budynku, siedzibie klubu Station, gdzie akurat odbywał się koncert. Pożar wybuchł podczas pokazu pirotechnicznego towarzyszącego koncertowi zespołu Great White.
Zespół zaczął grać, odpalono ognie sztuczne, pojawiły się płomienie i wszyscy zaczęli uciekać. Ludzie wyskakiwali z okien, przepychali się do wejścia, niektórzy byli już ogarnięci płomieniami - mówił jeden z uczestników koncertu.
Ogółem w klubie było około 250 osób. Kilkunastu z widzów uznano za zaginionych. Budynek klubu spłonął doszczętnie.
Do pożaru w West Warwick doszło zaledwie cztery dni po tym, jak 21 osób zginęło stratowanych przez spanikowany tłum w klubie nocnym w Chicago, kiedy to ochrona klubu rozpyliła w powietrzu gaz pieprzowy, aby rozdzielić uczestników bójki.
Foto: Archiwum RMF
19:15