Prokuratura Rejonowa w Bochni uchyliła areszt wobec dróżniczki, która 10 dni temu nie opuściła szlabanów na przejeździe kolejowym w Rzezawie. Pod kołami pociągu zginął tam rajdowiec Janusz Kulig.
Prokuratura postawiła kobiecie zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób. Grozi za to od 2 do 12 lat więzienia. Początkowo dróżniczka została aresztowana na 3 miesiące, ale po zebraniu dowodów prokuratura zwolniła kobietę.
Do tej pory nie wiadomo, dlaczego 50-letnia Michalina K. nie opuściła rogatek. Kobieta wiedziała o nadjeżdżającym pociągu, gdyż informowała ją o tym telefonicznie stacja w Bochni. Prokuratura ustaliła, że Janusz Kulig na przejeździe miał ograniczoną widoczność z lewej strony, z której nadjechał pociąg.
Maszynista widział wjeżdżający na tory samochód i dawał ostrzegawcze sygnały świetlne oraz dźwiękowe, jednak auto się nie zatrzymało. Skład wpadł na samochód, rozbijając go doszczętnie. Przeprowadzane badania wykazały, że dróżniczka oraz maszynista pociągu byli trzeźwi.
07:00