Władze Moskwy próbują zlikwidować armię nielegalnych taksówkarzy, którzy wożą ludzi za pół ceny. Dochodzi nawet do brutalnych starć między kierowcami z korporacji a członkami "taksówkowej mafii".

REKLAMA

Co gorsza, są już pierwsze ofiary śmiertelne. Niedawno zastrzelono dyrektora prywatnej firmy, który na polecenie władz zaczął likwidować taksówkową mafię na największym moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. Władze jednak nie ustępują. Bo jest o co walczyć.

Obrót nielegalnych taksówkarzy wynosi w ciągu roku wg rożnych ocen od pół miliarda do miliarda dolarów – twierdza specjaliści. Po rozpadzie Związku Radzieckiego w warunkach powszechnego chaosu firmy taksówkowe zbankrutowały. Nic dziwnego prawie każdy kierowca korzysta z okazji i podwozi pasażera za niewielka oplata. Wystarczyło stanąć na poboczu i podnieść rękę:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Milicjanci też chałturzą. Jeżdżą z włączonymi kogutami i podbierają mi klientów – dodaje nielegalny taksówkarz Siergiej. Potwierdza to zresztą korespondent RMF. Kiedyś podwozili mnie milicjanci, parę razy jechałem także karetką pogotowia i myślę, że władzom jeszcze długo nie uda zlikwidować zjawiska.

Legalne taksówki z „mafijnymi” przegrywają jeszcze pod innym względem – na zamówione przez telefon auto trzeba czekać godzinę. Minus prywaciarza jest tylko jeden - bywa, że jest bardziej pijany niż pasażer…