W butelce coca-coli odkryto kawałki szkła. Wywołało to powszechną mobilizację personelu we francuskiej filii amerykańskiego koncernu. Zbadano zawartość 100 tys. butelek, 500 tys. butelek zatrzymano.
Wiadomość ta została przekazana opinii publicznej w 15 dni po wykryciu szkła w napoju. Alarm został ogłoszony 20 lutego, kiedy na linii produkcyjnej w fabryce Coca-Coli w Clamart pod Paryżem odkryto "butelkę zawierającą małe kawałki szkła". Jeszcze w fabryce zatrzymano 62 500 opakowań po 8 butelek o pojemności 250 ml. Personel przebadał zawartość blisko 100 tys. butelek, by ustalić, są w nich szkiełka. Operacja ta wymagała wiele czasu. W ten sposób wyjaśniła dyrektorka fabryki 15-dniowy odstęp między odkryciem szkła w coli a uspokajającym obwieszczeniem dla konsumentów, że w innych butelkach nie wykryto nic niepokojącego. Wczoraj francuski wytwórca coca-coli zaczął wycofywać z rynku ponad 7 tys. butelek napoju z serii, do której mogły ewentualnie trafić drobiny szkła. Koncern zapowiedział, że w trzech ogólnokrajowych dziennikach i w gazetach regionalnych zamieści w piątek ostrzeżenie dla konsumentów i zapewnienie, że pozostałe produkty są całkowicie bezpieczne.
Niepokój zakładów Coca-Cola France, który spowodował obecnie szybką i energiczną reakcję, to efekt wcześniejszych złych doświadczeń tego producenta. W czerwcu 1999 r. gwałtownie załamała się sprzedaż coli w puszkach w Belgii, Francji i innych krajach Europy, kiedy ponad 100 osób zachorowało po wypiciu tego napoju. Przyczyna okazała się podwójna: kwas węglowy złej jakości, użyty do gazowania napoju w jednej z fabryk belgijskich, i przedostanie się do puszek związku grzybobójczego, używanego do zabezpieczania palet z puszkami we francuskiej fabryce coli w Dunkierce. Ta afera poważnie zaszkodziła producentowi, powodując zwroty napoju, największe w 113-letniej historii tego produktu.
07:05