"Szklarzem" określano seryjnego gwałciciela, który od 6 lat siał postrach na warszawskiej Pradze. Mężczyzna atakował samotne kobiety w okolicach praskich parków i terroryzował je nożem albo kawałkiem szkła - stąd jego pseudonim. Zatrzymany przyznał się do kilkudziesięciu gwałtów. Grozi mu do 12 lat więzienia.
"Szklarzem" okazał się 40-letni Jerzy G. - ojciec rodziny, dwukrotnie żonaty. Ma dwójkę dzieci - 15-letniego syna i 4-letnią córkę. Policjanci przyznają, że byli zaskoczeni zatrzymując "Szklarza". Taki normalny mężczyzna - mówią. "Nie leczył się, nie nadużywał alkoholu, był przeciętnym człowiekiem, który nie rzucał się w oczy i myślę, że jego zatrzymanie jest dużym zaskoczeniem dla znajomych a szczególnie dla rodziny i najbliższych" - tak opisuje Jerzego G. Dariusz Janas, rzecznik komendanta stołecznego policji. Okazało się również, ze zatrzymany jest znany policji jeszcze z czasów młodości, kiedy jako dwudziestokilkulatek był zatrzymywany i karany za czyny lubieżne. Gwałciciela zdradził kod DNA, który policjanci zebrali od 8 ofiar "Szklarza". Zanim jednak natrafiono na Jerzego G. sprawdzono ponad 1000 mężczyzn. Co ciekawe w trakcie śledztwa policjanci natrafili na 6 innych seryjnych gwałcicieli, którzy po sprawdzeniu nie pasowali co prawda do portretu "Szklarza" jednak udało im się te przestępstwa udowodnić. Zatrzymany Jerzy G. przyznał się do kilkudziesięciu gwałtów. Grozi mu za to do 12 lat więzienia.
02:05