Zarząd firmy, który objął władzę w kwietniu przyznał nagrody sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych swoim ludziom - twierdzi załoga Totalizatora. Po zmianie na stanowiskach zarządu, Totalizator zatrudnił ponad trzydzieści nowych osób. Pieniądze na nagrody pochodziły z 3-procentowej puli za wyrobiony zysk w ubiegłem roku - a więc w czasie, gdy nagrodzonych osób nie było jeszcze w firmie.
Rzecznik Totalizatora Paweł Burdzy przyznał, że rzeczywiście nagrody trafiły do rąk zatrudnionych przez nowy zarząd osób. Twierdzi on jednak, że nie ma żadnych sprzeczności z regulaminem: "W tym regulaminie jest wyraźny podział. 97 procent całego funduszu nagród idzie dla załogi, a 3 procent pozostaje w gestii zarządu i zarząd może przyznać te pieniądze osobom, które szczególnie zasłużyły się dla firmy". A te osoby zdaniem zarządu pracowały ponad wymiar godzin za innych, którzy przebywali na zwolnieniach lekarskich. Fakt jednak faktem, że osoby przyjęte przez nowy zarząd nagrody dostały a pozostali czyli m.in. długoletni pracownicy oddziałów nie widzieli ich na oczy. Jeden z pracowników centrali, który chce zachować anonimowość powiedział: "Zarząd prowadzi wewnętrzne dochodzenie, które ma ustalić skąd pochodzi przeciek". Pracownicy nie chcą mówić otwarcie o tej sprawie, bo boja się o pracę. Dziwią się, że zarząd chciał ukryć fakt nagrodzenia "swoich" ludzi. Zarząd z kolei twierdzi, że wielu z tych pracowników nie zgadzając się z polityką nowej władzy w firmie ucieka na chorobowe a nagrodzeni zastępując ich zasłużyli na tzw. wysokie premie. Posłuchaj relacji Romana Osicy:
foto Archiwum RMF
05:20