Nadal nie wiadomo, dlaczego doszło wczoraj do strzelaniny na lotnisku w Los Angeles. 41-letni Egipcjanin, Hesham Mohamed Hadayet zastrzelił 2 osoby przy stanowisku biletowym izraelskich linii lotniczych El-Al. Chwilę później zginął od kul ochrony. Do tragedii doszło w Dniu Niepodległości, przy nadzwyczajnych środkach bezpieczeństwa.
Policja już wczoraj wieczorem przeszukała mieszkanie napastnika. Znajduje się ono około 50 kilometrów od lotniska, na przedmieściach Los Angeles. Zabrano stamtąd między innymi komputer. Na drzwiach mieszkania znaleziono napis Czytaj Koran.
W czasie konferencji prasowej w Los Angeles nie potwierdzono, że był to atak terrorystyczny. Jednak żadna możliwość nie jest jeszcze wykluczana. Policja wciąż stara się ustalić motyw działania napastnika.
FBI zaprzecza jakoby mężczyzna był na jakiejkolwiek liście podejrzanych o nielegalne działania. Jego nazwiska i zdjęcia ujawniono, by prosić obywateli USA, a także osoby z innych krajów, które coś o nim wiedzą, by zgłaszali się do FBI i policji.
Policjanci uważają, że napastnik przybył na lotnisko w celu przeprowadzenia ataku, jednak nic w jego zachowaniu nie wyjaśniało jaki był jego motyw.
Wczorajszy atak na nowo rozpalił dyskusje na temat środków bezpieczeństwa na lotniskach. Po 11 września zrobiono w tej sprawie bardzo wiele, być może jednak należy zrobić więcej.
21:40