„W sprawach pracy – nie przyjmuję” - taki napis zawisł na drzwiach gabinetu prezydenta Starachowic, Sylwestra Kwietnia z SLD. Sprawa bulwersuje, bowiem to właśnie prezydent, jak każdy gospodarz raz w tygodniu przyjmuje swoich mieszkańców na kilkugodzinnym dyżurze. Taki ma obowiązek.
Starachowicki prezydent stwierdził, że nie ma żadnych możliwości, by pomóc bezrobotnym, a skoro ponad 90 % odwiedzających go osób przychodzi właśnie w tej sprawie - to on traci z nimi czas. Jak tłumaczy, mógłby wysłuchać ludzi źle obsłużonych przez urząd lub mających problemy z wyceną jakiejś działki.
Wszytkich powinien przyjmować. Po to jest wybrany, żeby załatwiał sprawy, bo przecież do kogo pójdziemy? - pytają zbulwersowani mieszkańcy Starachowic.
Mimo takich głosów, prezydent uważa, że osoby poszukujące pracy powinny kierować się do urzędu pracy i do o przedsiębiorców, a nie do niego.
Bez komentarza...
11:50