Ledwie otwarty, a już trzeba go naprawiać. Mowa o odcinku autostrady A4 niedaleko Rudy Śląskiej. Z autostradowych nasypów w stronę jezdni zaczęła osuwać się ziemia. To nie pierwsze problemy z tym odcinkiem.
Miejsce, gdzie znajduje się autostrada, przypomniana głęboki wąwóz – dołem na odcinku kilku kilometrów biegnie droga, a po bokach wznoszą się kilkucentymetrowe zbocza. To z nich osuwa się zmienia.
Wprawdzie bezpośrednio nie zagraża to kierowcom, ale osuwisko już zniszczyło ogrodzenie zabezpieczające autostradę przed dzikimi zwierzętami i zasypało kilka kanałów odwadniających.
Zarządca dróg tłumaczy, że wszystkiemu winne są szkody górnicze. To z ich powodu opóźniło się oddanie autostrady do użytku - kiedy ją otwierano była zima, więc zasadzona tu trawa nie zdążyła wyrosnąć i w naturalny sposób zabezpieczyć zboczy – tłumaczą. Jednocześnie zarząd zapowiada, że szkody naprawi. W ramach gwarancji.
Dodajmy, że to, kto odpowiada za szkody górnicze na nowym odcinku autostrady, rozstrzygnie sąd. To konieczne, bo zarządzający autostradą i Kompania Węglowa obwiniają się o to nawzajem. A chodzi o niebagatelną sumę około dwóch milionów euro.