Były prezes PKN Orlen mija się z prawdą, opowiadając o okolicznościach swego zatrzymania – uważa p.o. szefa UOP Zbiegniew Siemiątkowski. Andrzeja Modrzejewskiego zatrzymano dzień przed posiedzeniem rady nadzorczej koncernu, która odwołała go ze stanowiska prezesa.
O mijaniu się z prawdą Siemiątkowski mówił przed posiedzeniem sejmowej komisji służb specjalnych, która chce się dowiedzieć czy UOP został wykorzystany przez rząd Leszka Millera do personalnych rozgrywek politycznych. Sugerował to były szef Orlenu mówiąc, że został zatrzymany przez 15 funkcjonariuszy UOP, którzy przyjechali pięcioma samochodami.
Siemiątkowski twierdzi, że w zatrzymaniu brało udział 5 oficerów, którzy przyjechali dwoma samochodami. Szef UOP-u odpiera także zarzuty Modrzejewskiego, który twierdzi, że akcja była niepotrzebna, bo on sam i tak zgłosiłby się na wezwanie do prokuratury: „Proponuję tym wszystkim, którzy się w tej sprawie wypowiadają sięgnąć do Kodeksu Postępowania Karnego, a w nim nie ma czegoś takiego, że jeżeli chce się komuś postawić zarzut, to się do niego dzwoni i zaprasza” – mówił Zbigniew Siemiątkowski.
Tłumaczył także, że Urząd wypełniał jedynie polecenie prokuratury, która zażądała zatrzymania szefa Orlenu. Członkowie sejmowej speckomisji zapoznają się z tymi dokumentami i przesłuchają szefa UOP-u.
foto RMF
15:35