Końcowe odliczanie na Ukrainie, wybory za 6 dni. Na wyniki walki czekają m.in. liderzy Pory - nieformalnego ruchu walczącego z oligarchią Leonida Kuczmy; ruchu stojącego za protestami na Ukrainie.
Liderzy Pory zaprzeczają jednak jakoby popierali Juszczenkę. Nie popieramy nikogo, walczymy o wolność i demokrację - mówi Władysław Kaskiw, jeden z liderów ruchu. Dlatego - jak wyjawił korespondentowi RMF - stanął po tej samej stronie barykady co Juszczenko. Ale gdy on zawiedzie, Pora walczyć będzie dalej.
Jeśli na Ukrainie pojawią się te same zagrożenie, jakie spowodowały protesty Pory, to Pora znowu zjawi się na Chreszczatyku. Ale nie myślimy, że przy prezydencie Juszczence wynikną takie zagrożenia, dlatego że Juszczenko to dobry i prawy człowiek. Nie jest carem i popełnił błędy już po tym, jak wygrał. My je widzimy i Pora o tym mówi - mówi Władysław Kaskiw.
Ale pomarańczowa rewolucja może objąć także inne poradzickie republiki, m.in. Azerbejdżan, Białoruś czy Kazachstan. My już z tym ludźmi współpracujemy i będziemy im udzielać pomocy. Gdy zakończymy sprawy na Ukrainie pojawi się więcej możliwości praktycznej współpracy z tymi ruchami o i obowiązkowo to zrobimy - zapewnia Władysław Kaskiw. Ale bać powinien się także Putin; przyjdzie bowiem pora na Porę także w Rosji – dodaje.
Jednocześnie zaprzecza, że aktywistów z Pory szkolili specjaliści z zagranicy. To bzdura. Jest nas tysiące, bo nie walczymy o władzę, ale o ideały.