Do dzisiaj wielu Rosjan w dniu wypłaty nie dostaje pieniędzy, lecz równowartość w towarze. Co ciekawe, dzieje się tak mimo znakomitej koniunktury gospodarczej u naszego wschodniego sąsiada.
W rosyjskich kołchozach to powszechny proceder. Pracownicy gospodarstw rolnych dostają przynajmniej część pensji w naturze: np. masło, ziarno czy ziemniaki. Wszystko zależy od tego, co akurat rośnie w okolicy. Jednak najczęściej nikt nie narzeka, gdyż wypłaconą pensje można zjeść lub wykorzystać jako pasze.
Gorzej mają pracownicy zakładów przemysłowych. Najbardziej znanym przedsiębiorstwem płacącym w naturze był zakład produkujący kryształy w miejscowości Gus, 300 kilometrów od Moskwy. By przeżyć, załoga co miesiąc brała urlop i jeździła po całej Rosji, zajmując się samodzielną dystrybucją produkcji, z czym nie mogło sobie poradzić ich firma.
Ale pensje w rożnych zakątkach Rosji wypłacano w jeszcze bardziej egzotyczny sposób - w postaci papieru toaletowego, sedesów, wódki, a nawet trumien. Można tylko przypuszczać, że ze sprzedażą tych dwóch ostatnich wyrobów raczej nie ma problemu.
15:50