Przez dwa dni radni sejmiku dolnośląskiego mają dyskutować w barokowych wnętrzach Zamku Książ jak walczyć z bezrobociem. Dlaczego akurat tam? Bo problemu trzeba \"dotknąć na miejscu\".

REKLAMA

W moim przekonaniu ważne jest dotknięcie tematu na miejscu, zobaczenie i dyskutowanie tam, gdzie jest taki problem - tłumaczył wiceprzewodniczący Stanisław Jurcewicz. W takim razie, dlaczego radni nie są w pobliskich biedaszybach? To jest przecież o wiele bardziej na miejscu niż zamek.

Jak tłumaczył jednak Stanisław Jurewicz, pojawiły się problemy organizacyjne. Bo jak niby posadzić gości w takich warunkach. A tak będzie komfortowa sala, a w programie referaty merytoryczne, dyskusja, podsumowania, no i rzecz jasna wnioski.

Czy to, że o bezrobociu decyduje się w Wałbrzychu, gdzie jego poziom w województwie rzeczywiście jest najwyższy spowoduje, że zacznie się ono zmniejszać? Raczej nie. Do ogródka podatnika zostanie wrzucony natomiast kolejny kamyczek w postaci kosztów takiej wyjazdowej konferencji. Trzeba bowiem wypłacić dojazdy, wypłacić diety, wynająć pokoje hotelowe. Dodatkowo koszt przekąsek na czas obrad i kolacji z wyszukanym menu też jest niebagatelny.

Nie można z góry zakładać, że radni nie chcą walczyć z bezrobociem. Ale forma w jakiej to robią wyjątkowo kole w oczy. Kiedy będą panowie i panie debatować o powodzi, na obrady polecam dolinę Nilu. To będzie miało przynajmniej większy sens.