Nowy socjalistyczny mer Paryża wywołał wojnę między pieszymi a kierowcami. Od kilku dni centrum francuskiej stolicy blokują coraz dłuższe korki. Arteria szybkiego ruchu nad brzegiem Sekwany została bowiem czasowo zamknięta dla samochodów. Mer próbuje w ten sposób zachęcić mieszkańców do spacerów, jazdy na wrotkach i rowerze. Wielu komentatorów zauważa jednak, że trudno jest uszczęśliwiać ludzi na siłę.
Decyzja o zamknięciu arterii szybkiego ruchu przebiegającej wzdłuż brzegów Sekwany wywołuje coraz gwałtowniejsze protesty kierowców, związku taksówkarzy i liderów prawicowej opozycji. Ich zdaniem trudno jest właścicieli czterech kółek, z dnia na dzień, zmusić żeby nagle zaczęli jeździć do pracy na wrotkach czy na rowerze. Wielu komentatorów sugeruje, że nowy mer Paryża chciał po prostu w sposób mało odpowiedzialny sprawić przyjemność ekologom, dzięki którym wygrał wyścig wyborczy do paryskiego ratusza. Główny zainteresowany twierdzi jednak, że przyczyną protestów jest zła pogoda, bo kiedy pada deszcz nikomu się nie spieszy jeździć po mieście rowerem.
Paryscy taksówkarze zagrozili strajkiem, jeśli kontrowersyjna decyzja nie zostanie cofnięta. Twierdzą, że zamknięcie przez mera jednej z najważniejszych arterii jest dla nich katastrofą bo każdego dnia korzystało z niej kilkanaście tysięcy taksówek.
Foto Archiwum RMF
12:55