Przez prawie 3 godziny 20 jednostek straży pożarnej walczyło z pożarem, jaki wybuchł w krakowskiej elektrociepłowni w Łęgu. Zapalił się 20-tonowy zbiornik z olejem do chłodzenia transformatorów. Prawdopodobnie przyczyną pożaru było zwarcie elektryczne.
Z powodu pożaru elektrociepłownia wyłączyła wszystkie cztery bloki energetyczne i całkowicie wstrzymała produkcję ciepła i prądu. Zimne kaloryfery mają więc mieszkańcy osiedli w centrum miasta, m.in. przy ul. Wieczystej, Prądnika Czerwonego, Prądnika Białego, Dąbia, Grzegórzek. Obecnie pracownicy firmy robią wszystko, żeby jak najszybciej przywrócić ciepło w budynkach.
Sukcesywnie rozszerzamy dostawy ciepła z elektrowni Skawina i z HTS-u - mówi prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej Marek Jaglasz. Sytuacja powinna się porwiać w ciągu najbliższych kilku godzin. Jeśli wszystko się sprawdzi, w godzinach nocnych cały Kraków będzie ogrzewany tak, jak powinien być o ogrzewany o tej porze roku - dodaje.
Pożar wybuchł ok. godz. 11. Na szczęście nie trzeba było ewakuować okolicznych mieszkańców. Hala, w której pojawił się ogień, jest oddalona od innych budynków o kilkadziesiąt metrów.
Pożar wyglądał bardzo groźnie. Słup dymu był widoczny z odległości kilku kilometrów. Temperatura w palącej się hali przekraczała 1000 stopni Celsjusza. Dlatego też strażacy mieli spore problemy z ugaszeniem ognia. Jednostki pracowały prawie 3 godziny. W tej chwili trwa akcja dogaszania ognia.
Najprawdopodobniej – jak wynika ze wstępnych ustaleń - przyczyną pożaru było zwarcie elektryczne. Iskra doprowadziła do wybuchu, który następnie rozszczelnił pojemnik z olejem opałowym.
17:30