Pomoc dla powodzian znacznie różni się w praktyce od wcześniej ogłaszanych zapowiedzi i obietnic. Dzisiaj już możemy to porównać. Prezydent podpisał ustawy powodziowe, które - przynajmniej teoretycznie - wyglądają bardzo atrakcyjnie. A jak ta pomoc wygląda w rzeczywistości?

REKLAMA

Nowe przepisy umożliwiają między innymi odliczanie od podatku strat spowodowanych przez kataklizm i gwarantują zaopatrzenie poszkodowanych w leki. Dla rolników wprowadzono kontyngenty zbożowe, aby ci, którzy utracili plony w powodzi, mogli dostać ziarno z rezerw państwowych. Z kolei zrujnowane przez wielką wodę domy będą odbudowywane bez koniecznych w zwykłych przypadkach pozwoleń budowlanych. W rzeczywistości sprawa wygląda nieco inaczej. Pomoc jeśli jest, to na pewno nie w takim wymiarze jak potrzebują tego ludzie. O ile pierwszych darów, czyli środków czystości i narzędzi do sprzątania było pod dostatkiem, to znacznie gorzej jest jeśli chodzi o owe obiecane pieniądze. Mieszkańcy okolic Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie wielka fala miała nawet do dwóch metrów, otrzymali po 500 złotych. Jeszcze niedawno mówiło się nawet o 6 tysiącach złotych dla gospodarstwa i niskooprocentowanych kredytach. Na razie ich nie ma, ponieważ nie zakończyło się szacowanie strat. Okazało się, że to żmudna praca: komisje i tony protokołów. Na razie wypłacono zaliczki. Kiedy powodzianie otrzymają resztę pieniędzy? Jest nadzieja, że pierwsze rodziny otrzymają pomoc na początku przyszłego tygodnia. Posłuchaj co na ten temat mówi Maria Kolasa z Ośrodka Pomocy Społecznej w Kalwarii:

W najgorszej sytuacji są wciąż Ci którym woda zniszczyła domy - teraz nie mają gdzie mieszkać, a na remont, choćby podstawowy, zwyczajnie ich nie stać.

Foto Archiwum RMF

12:15