Dwukrotne niezgodne z prawem użycie broni przez policjantów oraz zakaz przejścia parady równości w Warszawie – to tylko dwa wyjątki z zarzutów wobec Polski, jakie znalazły się w tegorocznym raporcie Amnesty International.
Organizacja, piętnująca naruszenia praw człowieka na całym świecie, wskazała także na przyzwolenie na stosowanie przemocy w rodzinie, a także głośną kwestię wydalenia z kraju muzułmańskiego imama, którego oskarżano o kontakty z terrorystami. Posłuchaj relacji reporterki RMF Agnieszki Burzyńskiej:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jednak waga tych zarzutów jest dużo lżejsza od oskarżeń, kierowanych chociażby za naszą wschodnią granicę. Chodzi tu głównie o Białoruś, gdzie zniknięcia ludzi o poglądach odmiennych od prezydenckich są na porządku dziennym. Ostatnio nawet białoruski przywódca tak zmienił prawo, że możliwe stało się użycie broni przeciwko cywilom.
Istnienie problemów byłych republik radzieckich nie jest dla nas zaskoczeniem. Jednak raport AI jest często jedyną okazją do wspominania o naruszeniach praw człowieka, do jakich dochodzi w wielu zapomnianych miejscach świata. Liczby, opisujące tamtejszą rzeczywistość, są zatrważające – w Sudanie milionowi uchodźców grozi śmierć głodowa, a w Kongo trzy miliony ofiar pociągnęła za sobą wojna domowa. Te miejsca pozostają poza sferą zainteresowań światowych mocarstw.