Przed południem ulicami Warszawy przeszedł marsz socjalistów zorganizowany z okazji Święta Niepodległości. Marszowi, w którym wzięło udział kilkadziesiąt osób, towarzyszyły hasła: "wolność, równość, niepodległość" i "wolna Polska równych szans".
Marsz zorganizowała grupa inicjatywna "Polska socjalna". Jak przed rozpoczęciem pochodu przyznał jego organizator Wiktor Sadłowski, celem manifestacji było "odkłamanie historii i odkłamanie współczesnej Polski".
Chodzi nam o to, że hasło niepodległości Polski jest dla nas nierozerwalnie związane ze sprawiedliwością społeczną, z równością i demokracją. Tak było też w historii, że akurat grupy najbardziej zaangażowane w walkę o niepodległość jednocześnie były najbardziej zaangażowane na rzecz egalitarnego społeczeństwa - zaznaczył Sadłowski.
Jak dodał, trasa marszu też była nieprzypadkowa - objęła miejsca ważne dla walki o równość społeczną. Pochód rozpoczął się po godz. 11 na Placu Grzybowskim - przed kamieniem upamiętniającym pierwszą na ziemiach polskich zbrojną demonstrację robotniczą zorganizowaną przez PPS. Następnie przeszedł ulicami: Świętokrzyską, Marszałkowską, Rysią, placem Dąbrowskiego i dalej ulicami: Kredytową i Traugutta. Zakończył się na Krakowskim Przedmieściu.
Przed pomnikiem granic getta przy ulicy Świętokrzyskiej uczestnicy marszu minutą ciszy uczcili pamięć bohaterów Getta Warszawskiego, bojowników Żegoty, a także "wszystkie ofiary głodu, nędzy i niesprawiedliwości współczesnej historii".
Na Placu Dąbrowskiego demonstranci zorganizowali krótki happening - zaprezentowali "kartonowe pomniki" czterech głównych - ich zdaniem - postaci-symboli neoliberalizmu III RP: b. wicepremiera i ministra finansów Leszka Balcerowicza, b. premiera Jerzego Buzka, obecnego szefa rządu Donalda Tuska oraz red. naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika.Sadłowski podkreślił, że te cztery postaci to "autorytety III RP, które skutecznie niszczyły interes społeczny i demontowały dobro wspólne" obecnej Polski.
Pochód zakończył się ok. godz. 12.30 na Krakowskim Przedmieściu odśpiewaniem hymnu narodowego.
Zgromadzeni mieli ze sobą biało-czerwone flagi, a także kilka transparentów: "Wolna Polska równych szans"; "Niepodległość i socjalizm". Skandowali hasła: "Wolność, równość, niepodległość", "Wolność, równość i socjalizm", "Wolna Polska równych ludzi", "Polska dla ludzi, nie dla elit", "Naszym w
zorem jest PPS", "kapitalizm - kanibalizm", "Kłamstwa Michnika wyrzuć do śmietnika".
Były też okrzyki podziękowań dla marszałka Józefa Piłsudskiego oraz przedwojennego działacza socjalistycznego, premiera tymczasowego rządu po odzyskaniu niepodległości Ignacego Daszyńskiego.
Niedzielny marsz socjalistów był jednym z czterech, które tego dnia zorganizowano w stolicy.