W Policach koło Szczecina jeden z klientów sklepu spożywczego kupił ciastka. W trakcie jedzenia zauważył w środku jakąś dziwną substancję. Badania sanepidu wykazały, że w napoleonkach była... rtęć. Skąd się tam wzięła – ustalają policjanci i sanepid.

REKLAMA

Według jednej z hipotez, rtęć dostała się do ciasta jeszcze piekarni w trakcie pomiaru temperatury. W czasie mierzenia temperatury doszło do uszkodzenia termometru, takiego klasycznego, z rtęcią - przedstawia hipotezę Kazimierz Brzeski z zachodniopomorskiego sanepidu.

Wiadomo, że wyprodukowano 24 zatrute ciastka. Kilkanaście z nich zabezpieczyli policjanci, kilka zostało sprzedanych w sklepach w Policach i Szczecinie. To właśnie jeden z klientów polickiego sklepu zaalarmował policję i sanepid.

Badania sanepidu wykazały, że w napoleonkach ilość rtęci nie zagrażała życiu, ale z pewnością mogła zagrozić zdrowiu. Zjedzenie takich ciastek mogłoby poważnie nadwerężyć układ pokarmowy.

Policja zawiadomiła już szpitale w Policach i Szczecinie, że mogą się do nich zgłaszać pacjenci z problemami żołądkowymi po zjedzeniu napoleonek.

Piekarnia, która wyprodukowała napoleonki z rtęcią, została zamknięta. Wstrzymano też produkcję ciastek.. Jeśli przypuszczenia pracowników Sanepidu potwierdzą się, producentowi ciastek grozi kara pozbawienia wolności od roku do trzech lat.

Posłuchaj też relacji reportera RMF Jerzego Korczyńskiego:

Foto: Jerzy Korczyński RMF Szczecin

20:40