Pielęgniarki rozpoczęły pogotowie strajkowe. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych skarży się, że większość pielęgniarek nie dostała zagwarantowanych ubiegłoroczną ustawą 203 złotych podwyżek, ponadto nie podoba im się fakt, że rząd zamroził składki na ubezpieczenie zdrowotne. A to oznacza, że służba zdrowia dostanie mniej pieniędzy.
Pielęgniarki domagają się też spotkania z premierem Leszkiem Millerem. Jeśli rząd nic nie zrobi przez miesiąc, Bożena Banachowicz, przewodnicząca związku nie wykluczyła w lutym strajku: „Cierpliwość nasza już się wykańcza i dlatego postanawiamy pogotowiem protestacyjnym przygotowywać się do akcji protestacyjnej, która być może będzie inną akcją – nie będzie godziła w interes pacjenta, ale będzie zauważalna przez społeczność naszego kraju” – zapowiedziała Banachowicz. Dziś na szpitalach pojawiły się flagi oraz informacje skierowane do pacjentów, mówiące o pogotowiu strajkowym pielęgniarek. Na początku grudnia biały personel pikietował przed Sejmej, protestując przeciwko zamrożeniu płac w służbie zdrowia. Z pielęgniarkami ze śląskich szpitali rozmawiał reporter RMF, Tomasz Maszczyk, Posłuchaj:
Przypomnijmy: Koniec ubiegłego roku upłynął w Polsce pod znakiem protestów białego personelu. W całym kraju pielęgniarki okupowały szpitale, prowadziły głodówki, pikietowały na ulicach, bądź blokowały drogi. Protestujący domagali się podwyżek. Przed Bożym Narodzeniem Sejm zatwierdził podwyżki dla pracowników służby zdrowia w wysokości 203 zł brutto. Większość pielęgniarek obiecanych pieniędzy nie dostała. Siostry postanowiły więc skierować sprawy do sądów. Rozprawy trwają do dziś.
foto Archiwum RMF
14:45