Za dziesięć dni Polska ma zliberalizować umowy o transporcie lotniczym z krajami UE. Oznacza to pełne otwarcie rynku, do Polski będą mogły wejść tzw. tanie linie lotnicze, które oferują dużo niższe ceny połączeń.
Dzięki tanim przewoźnikom gospodarczo mogłaby zyskać cała południowa Polska. Wszak wprowadzenie takich lotów planują zarówno Katowice, Wrocław, jak i Kraków. Jednak władze stolicy Małopolski chcą grać w pojedynkę, bo - jak mówią - linie lotnicze to przede wszystkim doskonała promocja konkretnego miasta.
Władze Krakowa chcą samodzielnie starać się o uruchomienie tanich połączeń i wszystko wskazuje na to, że już niedługo się to im uda. Dużo drobnych linii jest zainteresowanych, trochę znanych. Listy intencyjne mamy wymienione z 3 firmami. Ostatnio rozmawialiśmy z katowickimi liniami, czy chciałyby od Krakowa zaczynać - mówi Grażyna Leja, pełnomocnik prezydenta do spraw turystyki.
Jednocześnie zaznacza, że promocja Krakowa to tylko jedna z korzyści, jakie przyniesie miastu uruchomienie tanich połączeń. Liczymy, że ta liczba turystów, którzy do nas przylecą, zwiększy u nas zatrudnienie, zwiększy obroty finansowe, a co za tym idzie zamożność i miasta, i ludzi.
Jeżeli pojawią się plany władz Krakowa, to od przyszłego roku turyści za kilkadziesiąt euro będą mogli latać np. do Paryża, Madrytu, Rzymu czy Pragi. Tymczasem, jak pisze „Puls Biznesu”, do Urzędu Lotnictwa Cywilnego nie wpłynął jeszcze żaden wniosek od zagranicznej linii, która chciałaby operować w Polsce. Zdaniem szefa ULC przeważyły względy handlowe: tani przewoźnicy z zagranicy ocenili potencjał ruchu w Polsce jako niewystarczający.
10:00