W dniach, kiedy nasi sportowcy zdobywają kolejne złote medale na zimowych igrzyskach w Soczi, widać lepiej niż kiedykolwiek, jak piękne owoce może przynieść ciężka, zespołowa praca. To wspaniale, że ci wszyscy ludzie, począwszy od uzdolnionych i ćwiczących bez wytchnienia sportowców, poprzez ich trenerów, masażystów, działaczy sportowych, na kibicach kończąc, potrafią wziąć sprawy we własne ręce i korzystając z tego co mają, przekuć wieloletni wysiłek w największy sukces oraz radość. W czasie, kiedy tak wielu ludzi w Polsce zwyczajnie po polsku narzekało, oni… pracowali i żyli nadzieją na sukces.
Ich przykład jest na tle społeczeństwa pełnego tak wielu krytykantów i biernych postaw wyjątkiem. Jestem przekonany, że nasze malkontenctwo i niska aktywność obywatelska są ze sobą powiązane. Fakty są nieubłagane - na tle Europy odstajemy pod względem udziału w życiu naszych lokalnych społeczności, angażowaniu się w kampanie społeczne, inicjatywy światopoglądowe, ale przede wszystkim od wielu lat coraz rzadziej chodzimy głosować. Na co dzień chętnie deklarujemy silną więź z krajem: 85,3% Polaków utożsamia się z Polską, 80,2% z narodem, 77,1% ze swoim miastem lub wsią, zaś 69,6% z regionem, jednak bardziej szczegółowa analiza naszej aktywności społecznej pokazuje, że nie przekłada się to na troskę o dobro wspólne. Ludzie wolą raczej zajmować się własnym życiem, niż życiem publicznym.
Nie dość, że duża część, zbyt duża część Polaków niechętnie angażuje się w jakąkolwiek aktywność obywatelską, to do tego jeszcze podejrzanie spogląda na tych, którzy są aktywni. Przykład mieliśmy ostatnio przy kolejnym finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wolontariat, jedna z najpiękniejszych form budowania świadomego, rozwiniętego społeczeństwa, została u nas zmieszana z błotem wraz z ohydną dyskusją prawicowych środowisk na temat tego, ile na WOŚP dorobili się jej twórca Jurek Owsiak i ludzie, którzy mu od lat pomagają. Wspaniała orkiestra pomagania innym zaatakowana została przez orkiestrę nienawiści, zazdrości i... odwetu nie wiadomo za co.
Hmmm... być może więc tak niewielu Polaków angażuje się w sprawy społeczne i do aktywistów podchodzi z nieufnością, bo nie wierzy, że zostanie to dobrze odebrane przez innych członków społeczności, w której żyją. Wszak orkiestra nienawiści gra nie tylko w skali kraju, ale i w mniejszych ośrodkach. Prawda jest bowiem taka, że ciągle wszędzie i u wszystkich doszukujemy się złych intencji oraz prywatnej interesowności. Dlatego też nie tylko nie próbujemy zmieniać najbliższego nam środowiska poprzez chociażby inicjatywy refendalne czy start w wyborach samorządowych, ale nie szukamy nawet kontaktu z politykami czy działaczami społecznymi. Wolimy za to sobie zdrowo ponarzekać i klnąć na tych wszystkich, którym się jeszcze coś chce.
Chcemy nowej drogi, równiejszego chodnika, większego placu zabaw dla naszych dzieci? No, to weźmy sprawy w swoje ręce, zorganizujmy się wokół wspólnej sprawy! Nie czekajmy, aż ktoś zapuka do naszych drzwi i zapyta, czego dokładnie nam trzeba. Doceńmy wreszcie tych, którym się chce, którzy są aktywni, którzy od gadania wolą działanie i zamiast podcinać im skrzydła, oskarżać o pęd do stołków, niecną motywację, dajmy im wsparcie, którego tak bardzo potrzebują.
Przed nami kilka dobrych okazji, by sprawdzić, czy naprawdę nam zależy, czy faktycznie jest jeszcze coś, co nas interesuje i rozpala. Za chwilę będziemy mogli głosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego i oddać głos na tych, którzy czynami, nie pustym gadaniem, udowadniają swoją przydatność. Pod koniec roku natomiast czekają nas jeszcze ciekawsze wybory, bo samorządowe, w których przecież nie tylko możemy głosować, ale też sami wziąć udział. Zachęcam do tego, aby każdy, kto ma jakiś realny pomysł na życie swojej lokalnej społeczności, zamiast kląć i narzekać, sam stanął do wyborów i spróbował swoje plany wcielić w życie. Właśnie po to zmieniliśmy ordynację wyborczą. Teraz nie będzie trzeba być koniecznie członkiem partii, znaleźć się na określonej liście. Każdy, także ten niezadowolony, może sam stworzyć swój komitet wyborczy i przekonać do siebie innych. Może wreszcie sprawdzimy, kto na kogo chce głosować. Czy ludzie wolną tych, którzy, może nawet z jakimiś błędami czy pomyłkami, ale pracują, działają dla innych, czy tych, którzy tylko potrafią siedząc przed telewizorem narzekać, psioczyć i wygrażać innym pięściami.