Tunezyjczyk podejrzewany o zorganizowanie zamachów z 11 marca w Madrycie jest wśród zabitych podczas policyjnej akcji w Madrycie - poinformował minister spraw wewnętrznych Hiszpanii. W starciu zginęło czterech terrorystów i policjant.
Wczoraj wieczorem policja otoczyła budynek na madryckim przedmieściu Leganes, w którym ukrywali się terroryści. Policja ewakuowała budynek i siedem innych domów.
Policjanci przygotowywali się do szturmu na budynek. Gdy zaczęli wcielać swój plan w życie, terroryści odpalili potężny ładunek, wysadzając się w powietrze. Wcześniej policjanci słyszeli strzały oraz okrzyki w języku arabskim - powiedział Angel Acebes, minister spraw wewnętrznych Hiszpanii. W eksplozji zginęło czterech terrorystów i 1 policjant, 11 zostało rannych. Wśród zabitych jest Tunezyjczyk Sarhan Ben Abdelmajid Fachet, uznawany za "mózg" masakry w Madrycie.
W ich mieszkaniu znaleziono między innymi gotowe bomby, materiały wybuchowe i wypełnione nimi pasy dla zamachowców - samobójców. Hiszpanie nie zdążyli otrząsnąć się z szoku po zamachach z 11 marca, kiedy pojawiły się kolejne zagrożenia terrorystyczne. Wcześniej w sobotę Acebes potwierdził, że ładunek, znaleziony w piątek na torach kolejowych między Madrytem a Sewillą, zawierał taki sam materiał wybuchowy, jakiego użyto w zamachach 11 marca w Madrycie.
Zdaniem policji w Hiszpanii mieszka co najmniej 300 zwolenników al-Qaedy, z których większość przebywa w tym kraju całkowicie legalnie – wiodą normalny tryb życia, ich danych nie ma w policyjnych kartotekach, więc bardzo trudno kontrolować ich poczynania.