Rosyjski atomowy okręt podwodny z dziesięcioosobową załogą zatonął na Morzu Barentsa. Jednemu z marynarzy udało się uratować, ciała dwóch wyłowiono z morza. Los pozostałych 7 jest nieznany. W rejonie katastrofy znajdują się jednostki ratownicze i śmigłowce.

REKLAMA

Według oficjalnych informacji udało się uratować jedną osobę - Maksyma Cybilskiego. Jednak agencja Interfax, powołując się na źródła w sztabie Floty Północnej, do której należała jednostka, twierdzi, że uratowano 4 osoby.

Do katastrofy doszło o godz. 2 w nocy czasu polskiego. Okręt K-159 był holowany na 4 pontonach do bazy remontowej w mieście Polarnyj, gdzie miał być złomowany. Jednak na Morzu Barentsa pogoda gwałtownie się załamała i rozszalał się sztorm. Jednostka zatonęła na głębokości 170 metrów.

Na pokładzie okrętu nie ma uzbrojenia ani paliwa jądrowego. Władze twierdzą, że nie stanowi zagrożenia ekologicznego.

K-159 „pełnił służbę” w szeregach Floty Północnej w latach 1963-1989.

15:50