Brytyjska policja wpadła na trop powiązań, łączących serie zamachów terrorystycznych, jakie w odstępie dwóch tygodni miały miejsce w Londynie – informuje brytyjski „Observer”, powołując się na źródła w Scotland Yardzie.
Brytyjskie gazety podają dziś informację, że mężczyźni, którzy trzy dni temu chcieli dokonać detonacji ładunków wybuchowych w metrze i autobusie oraz dwaj sprawcy ataków samobójczych z 7 lipca, w ubiegłym roku uczestniczyli w spływie na walijskim jeziorze Bala, zorganizowanym przez ośrodek National Whitewater Centre.
Z spotkaniu w Walii mieli wziąć udział dwaj zidentyfikowani przez brytyjską policję zamachowócy-samobójcy, którzy przeprowadzili zamachy 7 lipca - Mohammed Sidik Khan i Shehzad Tanweer. Zdaniem gazety, oba ataki mogły być częścią większego planu, mającego doprowadzić do masakry w Londynie.
„Observer” pisze, że brytyjska policja ma teraz sprawdzać, czy w przygotowywaniu ubiegłorocznego spotkania uczestniczył jakiś muzułmański duchowny, który mógł dążyć do skonfrontowania członków komórek terrorystycznych. W plecakach, pozostawionych w miniony czwartek w londyńskim metrze i autobusie miały być ślady, prowadzące do mieszkań innych uczestników walijskiego spływu.
Te hipotezy potwierdzają także oficjalne doniesienia z Wysp. Scotland Yard potwierdził, że ładunki znalezione w czwartek są podobne do tych, użytych dwa tygodnie wcześniej.
W Londynie wciąż trwają poszukiwania czterech niedoszłych zamachowców, którzy w czwartek prawdopodobnie chcieli powtórzyć tragiczny scenariusz z 7 lipca.
Zdaniem gazety „Observer”, policja bada aktualnie wschodnioafrykański ślad – jeden z aresztowanych przedwczoraj to Somalijczyk, drugi zatrzymany prawdopodobnie pochodzi z Etiopii. Przed miesiącem wywiad otrzymał informację o nowej komórce Al-Kaidy, działającej w Mogadiszu w Somalii. Śledczy sprawdzają, czy są jakieś powiązania między wschodnioafrykańskimi terrorystami, działającymi w Londynie, a grupą zamachowców-samobójców pochodzenia pakistańskiego, którzy mieszkali w Leeds.