Po 20-godzinnej walce z żywiołem ugaszono pożar wieżowca w Madrycie. Wciąż jednak istnieją obawy, że zniszczony ogniem 31-piętrowy biurowiec Windsor może się zawalić.
Dziś rano do piwnic wieżowca weszła grupa ekspertów, która oceni ogólny stan budynku. Najprawdopodobniej w ciągu 48 godzin będzie wiadomo, czy betonowa, wypalona konstrukcja nie runie na ziemię.
W związku z zagrożeniem burmistrz Madrytu wprowadził specjalny plan ratunkowy. Po pierwsze, do czasu, gdy będzie już pewne, że budynek nie zawali się, nie będą czynne banki, biura, sklepy znajdujące się w okolicy wieżowca. Jeździć będzie tylko kilka linii metra, część tras autobusów zostanie zmieniona; ograniczony zostanie także ruch pociągów podmiejskich. W promieniu kilkuset metrów od wieżowca wprowadzono strefę bezpieczeństwa.
Pożar wybuchł w sobotę tuż przed północą i bardzo szybko zajął górne piętra budynku. Ogień został zaprószony prawdopodobnie przez krótkie spięcie w przewodach elektrycznych. Ponieważ z płonącej konstrukcji odpadały kawałki betonu, na wszelki wypadek ewakuowano mieszkańców okolicznych domów i wieżowców. Strażacy robili wszystko, by ogień nie przerzucił się na sąsiednie budynki - zwłaszcza wielkie centrum handlowe.
Gwałtowność żywiołu sprawiła, że mieszkańcy Madrytu podejrzewali, że pożar jest skutkiem nowej akcji terrorystycznej, porównywalnej z tą, która spowodowała zniszczenie wież WTC w Nowym Jorku 11 września 2001 r.
Wieżowiec Windsor znajduje się w pobliżu jednej z głównych arterii śródmieścia Madrytu - Paseo de la Castellana. Był jednym z najbardziej charakterystycznych budynków dzielnicy biznesowej. W pobliżu znajduje się doskonale znany nie tylko kibicom Realu Madryt stadion Santiago Bernabeu.