Na wiosnę wielu ambasadorów z ważnych placówek wróci do kraju. Decyzje personalne szefa MSZ Radosława Sikorskiego i prezydenta Bronisława Komorowskiego zdeterminują polską dyplomację na kilka lat - stwierdza "Rzeczpospolita".
Według ustaleń gazety, może chodzić m.in. o: Niemcy, USA, Czechy, Francję, Portugalię, Litwę, Gruzję, Armenię i UE. Niepewność wynika z tego, że kadencja ambasadorów nie jest ściśle określona i zwyczajowo trwa około 4 lat.
Jak podkreśla rozmówca "Rz" z MSZ, "lista nie jest jeszcze ustalona - ani osób, które mają wrócić, ani tych, które pojadą". Nieoficjalnie do Berlina mógłby pojechać obecny minister w Kancelarii Prezydenta Jaromir Sokołowski. Do tej kandydatury nie jest przekonany Sikorski - ujawnia polityk PO.
Niewykluczone, że ambasadorami zostaną obecni wiceszefowie MSZ. Jan Borkowski wymieniany jest m.in. w kontekście Holandii; Grażyna Bernatowicz - Czech; minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz - UE. Nie wiadomo jednak, czy puści go premier - mówi osoba z otoczenia Tuska.
Rzecznik MSZ Marcin Bosacki nie chce komentować informacji personalnych. W 2012 r. tych zmian będzie więcej niż zwykle. Wynika to stąd, że w ubiegłym roku wiele z nich zostało przedłużonych ze względu na prezydencję - mówi.