„Zwycięstwo Rosji i porażka polskiej dyplomacji!” – tak wstrzymanie przez Ukrainę przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską komentuje najbardziej renomowany paryski politolog, specjalny doradca Francuskiego Instytutu Relacji Międzynarodowych Dominique Moisi! „UE ma obsesję na punkcie samej siebie i swej przyszłości. I tym się głównie zajmuje” – dodaje w rozmowie z Markiem Gładyszem.

REKLAMA


Moisi kładzie nacisk na niezwykłą skuteczność działań Władimira Putina, które jego zdaniem przypominają trochę okres zimnej wojny. Rosja poczuła się znowu silna, bo Stany Zjednoczone pokazały swoja słabość na Bliskim Wschodzie, a dyplomacja Unii Europejskiej wykazała bezsilność wobec Ukrainy. Ona w ogóle nie funkcjonuje - ocenia. Kiedy patrzymy na szefów rosyjskiej i unijnej dyplomacji - Sergieja Ławrowa i Catherine Ashton, od razu widzimy, że nie boksują oni w tej samej kategorii! - dodaje, zastrzegając jednocześnie, że porażkę poniosła też Polska. Bardzo starała się doprowadzić do zbliżenia pomiędzy Ukrainą i UE, ale trzeba to rozpatrywać w szerszym kontekście. Wolę to przedstawiać jako triumf Rosji, która nie widzi nigdzie na świecie zdecydowanego oporu wobec swoich działań - podkreśla znany francuski politolog.

Dominique Moisi ostrzega, że Ukraina może stać się w przyszłości jednym z głównych punktów zapalnych na mapie Europy. Właśnie dlatego, że w polityce Rosji widać coraz bardziej echa zimnej wojny. Presja wywierana przez Putina na władze w Kijowie jest jego zdaniem symptomem szerszego i bardzo niepokojącego zjawiska. Jestem głęboko przekonany, że Ukraina stanie się w przyszłości dużym problemem, bo wyraźnie rośnie rosyjski rewizjonizm geopolityczny. Rosja chce, by Ukraina i Białoruś powróciły do rosyjskiego imperium. Wszystko jedno na jakiej zasadzie. Może chodzić o całkowitą integrację z Rosją. Może jednak też chodzić o rodzaj podporządkowania sobie np. Ukrainy podług dawnego "schematu finlandzkiego", to znaczy kraj ten zachowa pozory suwerenności i swoja flagę narodową, ale decyzje w sferze polityki zagranicznej zapadać będą w Moskwie, a nie w Kijowie. Putin świetnie to rozgrywa, choć w rzeczywistości ma słabe karty, bo dzisiejsza Rosja nie ma siły Związku Radzieckiego. Wykorzystuje po prostu brak skuteczności działań USA i Unii Europejskiej - twierdzi specjalny doradca renomowanego Francuskiego Instytutu Relacji Międzynarodowych.