Co to jest: dwanaście złotych pentagramów tworzących okrąg na lazurowym tle? Łatwa to zagadka. Zwłaszcza ostatnio, kiedy na każdym kroku widzimy symbol rodem z flagi Unii Europejskiej z okazji wyborów do europarlamentu. Dlaczego więc piszę o tak banalnej sprawie? Bo do wcześniej znanych interpretacji tego gwiaździstego znaku chciałbym dodać jeszcze jedną, którą ja sam wymyśliłem.
Zacznę od przypomnienia oficjalnego odczytania: te dwanaście złotych gwiazd to symbol europejskiej jedności i doskonałości. Dwunastka nie wzięła się znikąd, choć nie pochodzi od liczby unijnych państw. Już w momencie przyjęcia flagi Rada Europy liczyła czternaście krajów, więc jest to błędne domniemanie. Ciekawy wydaje się trop chrześcijański, na dodatek nawiązujący do Apokalipsy.
Arsène Heitz - francuski rysownik - jako gorliwy katolik wyznał przed swoją śmiercią w 1989 roku, że tworząc ikoniczny projekt miał przed oczyma obraz "Niewiasty obleczonej w słońce". Jest to motyw pojawiający się w Objawieniu św. Jana Apostoła. Ta postać z wieńcem dwunastu gwiazd nad głową w greckim oryginale opisana jest w dwunastym rozdziale słowami: γυνὴ περιβεβλημένη τὸν ἥλιον.
Racjonaliści raczej nie przywiązują wagi do religijnych spekulacji. Ja jednak nie jestem człowiekiem ufającym jedynie w "mędrca szkiełko i oko", dlatego zwrócę uwagę na pewien symboliczny fakt. Wizja św. Jana z Patmos dotyczy czasów ostatecznych i opisuje walkę brzemiennej Niewiasty z siedmiogłowym Smokiem. Nie wnikając w istotę, zwracam uwagę na ten wojenny dramatyzm akcji.
Nie przemawiają do mnie arbitralne przyporządkowania symbolicznej dwunastki - do liczby godzin na zegarze, miesięcy w roku, znaków w Zodiaku. To według mnie przypadkowe skojarzenia, które mają tylko odwieść naszą uwagę od pierwotnego przesłania unijnej flagi. Ufam twórcy, wierzę w jego słowa. Intencja artysty jest dla mnie ważniejsza niż późniejsze, obce egzegezy. Ale mam też własną.
Europejska tradycja nakazuje pamiętać o Ojcach Integracji. To w kolejności alfabetycznej: Adenauer Konrad, Bech Joseph, Beyen Johan Willem, Churchill Winston , De Gasperi Alcide, Hallstein Walter, Mansholt Sicco, Monnet Jean , Schuman Robert, Spaak Paul-Henri, Spinelli Altiero. Jeśli ktoś z Was Czytelnicy liczył tych unijnych "apostołów", to jest ich jedenastu. Dodam więc postać na literę "C".
Coudenhove-Kalergi Richard Nikolaus: hrabia i polityk, o bardzo ciekawych rodzinnych korzeniach. W jego żyłach płynęła krew niemiecka, polska, grecka i japońska. Jego ojcem był dyplomata austro-węgierski, a matką Mitsu Aoyama, niewiasta z Kraju Kwitnącej Wiśni. Prababką zaś ukochana naszego wieszcza Cypriana Kamila Norwida, słynna piękność- Maria z hr. Nesselrode Kalergis Muchanow.
Hojnie obdarzony przez geny, globalną mieszanką dziedziczonych tradycji, Coudenhove-Kalergi stał się prorokiem kontynentalnej integracji, zanim politycy europejscy dojrzeli do jego odważnej wizji. Nie można jednak zapominać, że na jego przenikliwość wpłynęło arystokratyczne, kosmopolityczne wychowanie. Możemy o tym przeczytać w książce "Cel : Europa" pióra Jerzego Łukaszewskiego.
Maksymą ojca autora "Pan-Europy" było przekonanie, że "w każdym narodzie jest mniej więcej taka sama proporcja jednostek uczciwych i nieuczciwych, ludzi inteligentnych i głupich". Ciekawe stosunki narodowościowe panowały na ich rodowym zamku Ronsperg: "administrator czeski, niemiecki sekretarz osobisty, węgierska dame de compagnie, preceptor pochodzenia rosyjskiego ...". Rosja?!
Uwaga na Rosję! Najbardziej wartościowe, najciekawsze i najbardziej aktualne dzisiaj wydają mi się rozważania Richarda Coudenhove-Kalergi dotyczące zagrożenia ze Wschodu. Już w dwudziestoleciu międzywojennym zwracał uwagę na złowieszczą rolę państwa Lenina i Trockiego. Po drugiej wojnie kontynuował te analizy w rozprawie "Naród europejski", która została przetłumaczona na polski.
Radzieckie imperium obrało według niego cele antyeuropejskie: "Ten nowonarodzony Związek Radziecki stał się dla Europy największym zagrożeniem. Naciskał na nią zarówno od wewnątrz jak i z zewnątrz, poprzez rewolucję i wojnę. Jego celem była zagłada europejskiej cywilizacji i tradycji, w sytuacji, kiedy nie podporządkują się komunizmowi." Euroentuzjaści i sceptycy winni o tym pamiętać.
"Yes, yes, yes!" - pewnego polskiego premiera stało się symbolem hurraoptymistycznej postawy politycznej, wiążącej nadzieje na ekonomiczny sukces Polski w Unii Europejskiej. "Unijna szmata" pewnej opozycyjnej polityk to inna skrajna postawa, negująca rolę Wspólnoty. Pomiędzy jest miejsce na euro-realistów. Tylko oni widzą najlepiej, co pojawia się na lazurowym tle nieba unijnych gwiazd.