Pseudokibic krakowskiej "Wisły" Paweł M., znany jako „Misiek”, spędzi w więzieniu jeszcze pięć lat. Dziś sąd odrzucił apelację obrony, która domagała się jego uniewinnienia.
"Zawody sportowe są miejscem rozrywki, a przelewanie ludziej krwi nie należy do rozrywek" - tak uzasadniał swoją decyzję sąd apelacyjny. Paweł M. został skazany między innymi dzięki zeznaniom świadka incognito.
Dziś obrońca "Miśka", mecenas Władysław Pociej podkreślał, że nie miał pełnego dostępu do jego zeznań: "Nie jest to wyrok satysfakcjonujący mojego klienta. Pokładałem pewne nadzieje w zarzucie określonym przez sąd jako procesowy – chodzi oczywiście o zeznania świadka incognito" - mówił mecenas. Nie mógł on bowiem dotrzeć do części zeznań świadka: "ja rozumiem, że sąd postąpił w ten sposób, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że my nie wiemy, co tam było – mógł to być jeden wyraz, mogło być pięć stron" – dodał mecenas.
Obrońca "Miśka" zapowiada teraz złożenie wniosku o kasację wyroku. Przypomnijmy: "Misiek" został skazany na sześć i pół roku więzienia za zranienie nożem zawodnika włoskiej "Parmy" - Dino Baggio oraz próbę przekupienia policjantów i udział w burdach na stadionie.
Posłuchaj relacji krakowskiej reporterki RMF, Krystyny Paluchowskiej:
13:50