Tam gdzie dzisiaj jest ściernisko, jutro będzie lądowisko - taką nadzieję mają władze i mieszkańcy kilku mazowieckich miast, konkurujących o budowę 2. lotniska dla Warszawy. Okęcie już pęka w szwach, więc nikogo nie trzeba przekonywać, że gra jest warta świeczki.
Inwestycja warta miliardy złotych da zatrudnienie okolicznym mieszkańcom. W dalszej perspektywie, przyciągnie kolejne inwestycje w przemyśle i transporcie. Będą drogi, hotele i restauracje. Wiele wskazuje na to, że finałową rozgrywkę stoczą miedzy sobą Babsk, położony między Warszawą a Łodzią i Nowy Dwór Mazowiecki, na północ od stolicy.
Te właśnie miasta zostały najlepiej ocenione przez specjalną komisję międzyresortową. Jej raport będzie miał kluczowe znaczenie przy podejmowaniu decyzji o lokalizacji lotniska.
Babsk to w zasadzie wioska. Jej mieszkańcy mają do dyspozycji kilka sklepów spożywczych, szkołę i kościół. Jest też 1300 ha szczerego pola, gdzie można by wybudować pasy startowe i terminal. Nowy Dwór z kolei budować nie musi, bo lotnisko już tam jest – Modlin został odziedziczony po stacjonującej tam niegdyś armii.
Mieszkańcy Nowego Dworu liczą, że inwestycja całkowicie odmieni oblicze ich miasta i życia: Bieda aż piszczy. Dużo było zakładów, ale 10 lat temu zostały zlikwidowane. Dużo napadów jest. Źle się żyje ludziom. Te opinie nie powinny dziwić – w 30-tysięcznej miejscowości panuje 20-proc. bezrobocie. Budowa lotniska ma wśród nich 90-proc. poparcie.
Równie ciężko żyje się w Babsku, ale tam panuje większy optymizm: Zdrowy klimat. Cicho, wesoło jest. Zgodni sąsiedzi, wszędzie blisko - ci zadowoleni ludzie też chcą lotniska, podobnie jak starosta: Najważniejsze to miejsca pracy dla tego terenu i rozwój i powiatu i całego regionu.
O tym, które miasto dostanie szansę, zdecyduje rząd w połowie roku. Sądząc po determinacji włodarzy i mieszkańców, walka o lokalizację portu będzie zacięta.
15:50