Służby ratownicze w Lublinie mają poważne problemy z dojazdem, bo osiedlowe ulice mimo znaków zakazu parkowania są zastawione samochodami. Nie wiadomo, kto powinien zadbać o ich udrożnienie.

REKLAMA

Zastawione drogi ewakuacyjne to plaga na lubelskich osiedlach.

W bezmyślny sposób stawiają tak auta, że w ogóle nie ma wjazdu, szczególnie pod bloki - mówią kierowcy karetek pogotowia. Ostatni przypadek, kiedy pacjentka z ciężkim obrzękiem płuc, niestety musiała poczekać, aż objedziemy osiedle i dojedziemy do tego bloku. To nie jest mały, giętki gumowy pojazd, który wjedzie w każdą dziurę.

A kto powinien zadbać o udrożnienie dróg ewakuacyjnych? Spółdzielnie odsyłają do służb porządkowych; straż miejska wskazuje na administrację. I tak koło się zamyka.

Pozostaje więc apelować do odpowiedzialności mieszkańców osiedli i przypomnieć: podczas ratowania komuś życia, ważne są pierwsze minuty.

Sprawą zajmował się reporter RMF Cezary Potapczuk. Posłuchaj jego relacji: