Łódzka prokuratura postawiła obojgu małżonkom, w mieszkaniu których znaleziono beczki ze zwłokami, zarzuty zabójstwa czwórki swoich dzieci. Zmumifikowane ciała odnaleziono przypadkowo podczas przeszukania.
Prokuratura zarzuca 29-letniemu Krzysztofowi i 30-letniej Jadwidze N., że pozbawili życia dwóch chłopców (3-5 lat) oraz dwóch noworodków obojga płci. Mężczyzna przyznał się do zabójstwa, kobieta konsekwentnie odmawia składania wyjaśnień.
Obydwoje rodzice od 7 lat mieli ograniczoną władzę rodzicielską i ustanowionego kuratora. Kurator powinien odwiedzać taką rodzinę raz w miesiącu, ale - jak ustalono - od 4 lat prawie w ogóle nie miał z nią kontaktu, ponieważ nie mógł jej zastać lub nie otwierano mu drzwi. Posłuchaj relacji reportera RMF Marcina Wąsiewicza:
Kurator powinien pisać sprawozdania dla sędziego rodzinnego, a sędzia raz na kwartał powinien je analizować i reagować w przypadku jakichkolwiek nieprawidłowości. Może wtedy zamienić nadzór kuratorski na np. pobyt dzieci w placówce opiekuńczej.
Prezes Sądu Okręgowego w Łodzi zażądała od sądu rejonowego wszystkich akt dotyczących tej sprawy, by sprawdzić, czy nie nastąpiły jakiekolwiek uchybienia ze strony sądu w tej sprawie.
Szczelnie zamknięte beczki, w których ukryte były zwłoki dzieci, policja znalazła w sobotę w szafie mieszkania małżeństwa. Na miejscu zatrzymano matkę dzieci. W beczkach znajdowały się zmumifikowane zwłoki czwórki dzieci; dwóch chłopców bliźniaków, którzy prawdopodobnie zginęli cztery-pięć lat temu, oraz dwójki noworodków obojga płci, które zabito tuż po urodzeniu.
Do tej pory nie znana jest przyczyna i czas zgonu dzieci. Według policji, konieczne będą badania DNA. Ojciec dzieci został zatrzymany w policyjnej obławie w nocy z niedzieli na poniedziałek wraz z 11-letnią córką w parku w pobliżu swojego domu. Dziewczynka jest cała i zdrowa, ale przebywa w szpitalu na obserwacji.
Foto Archiwum RMF
06:45