Pierwszy dzień długo oczekiwanego procesu Lwa Rywina nie przyniósł rewelacji. Znany producent filmowy, oskarżony o złożenie łapówkarskiej propozycji, konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Rywin odmówił też składania wyjaśnień. Odpowiadał jedynie na pytania swoich obrońców.
Z tych lakonicznych odpowiedzi wynikało, że za całą sprawą stoi Agora, a Rywin stał się ofiarą uknutej przez spółkę medialną intrygi. Po co Agora miałaby intrygować? Zapewne po to, by później szantażować rząd i docelowo wywalczyć korzystny dla siebie kształt ustawy o rtv - to jednak tylko nasze domysły.
By rozwiać wątpliwości należałoby Rywinowi zadawać pytania, a takiej możliwości nie było. Z kolei pytania zadawane przez obronę były tak skonstruowane, że z odpowiedzi Rywina wyłaniał się jasny obraz – to Agora zabiegała o kontakty z Rywinem, a on sam wcale nie pilotował losów ustawy o rtv, co więcej – nie miał o tym pojęcia.
Nie przyznaję się. Jestem niewinny - mówił wczoraj Rywin, który najwyraźniej chciał uniknąć spotkania na sali sądowej ze swymi niedawnymi przyjaciółmi. Jego obrońcy poprosili, by proces toczył się bez osobistego udziału Rywina.
Sąd uznał jednak, że jego obecność jest absolutnie niezbędna, kiedy zeznania będzie składać Wanda Rapaczyńska (prezes Agory) i Adam Michnik (naczelny „Gazety Wyborczej”).
Posłuchaj także relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:
Kolejna rozprawa 5 grudnia.
09:00