Jutro Ameryka będzie obchodzić 40. rocznicę jednego z najgłośniejszych wydarzeń w swej historii - zabójstwa Johna Fitzgeralda Kennedy'ego. Echa strzałów w Dallas słychać do dziś. Wielu Amerykanów nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń.
Nie ma chyba takiego wydarzenia w najnowszej historii, wokół którego pojawiłoby się tak wiele spiskowych teorii. Wciąż zresztą pojawiają się kolejne. Aż ¾ Amerykanów nie wierzy w to, że Lee Harvey Oswald był jedynym sprawcą tej zbrodni, co trzeci przekonany jest, że zamach zorganizowała mafia, podobnie wielu uważa, że CIA.
Amerykańska stacja History Channel przedstawia w tym tygodniu cały cykl o spiskowych teoriach na temat tego, co zdarzyło się w Dallas. Niektóre z nich stawiają dość szokujące tezy – jedną z nich jest przypuszczenie, że za zabójstwem Kennedy'ego stał wiceprezydent Lyndon Johnson. Miał on uczestniczyć w spisku, by m.in. ukryć swe powiązania ze światem przestępczym i nie dopuścić do wycofania wojsk amerykańskich z Wietnamu.
Rodzina i współpracownicy Johnsona oficjalnie zaprotestowali, twierdząc, że film jest obrzydliwą próbą oczernienia. Stacja co prawda tłumaczy się, że przedstawia wiele teorii, nie wartościując, która z nich jest prawdziwa, ale jak mówi Waszyngtoński korespondent RMF, nie jest tak do końca. Według niego film nie stawiał żadnych znaków zapytania co do wiarygodności przedstawianych oskarżeń.
Na temat tej hipotezy waszyngtoński korespondent RMF rozmawiał z Bobem Clarkiem.
Czy oskarżenia te zapadną Amerykanom w pamięci – tego nie wiadomo. Nie można natomiast wykluczyć, że stacja zostanie pozwana do sądu.
Wątpliwości nie ma tylko co do jednego – sprawa zabójstwa JFK nie ma szans na to, by z wieloma niewyjaśnionymi przez 40 lat pytaniami spokojnie spoczywała na zakurzonej półce historii.
18:05