Co najmniej 36 osób zginęło, a około 20 zostało rannych, kiedy wczoraj wieczorem "uzbrojeni bandyci" zaatakowali bar w pobliżu Bużumbury. To stolica Burundi, państwa położonego w środkowej Afryce.
Zaczęli strzelać do tłumu i dokonali prawdziwej masakry - opisywał okoliczności tragedii przedstawiciel miejscowych władz.
Jeden z ponad 20 rannych powiedział, że kilkadziesiąt osób w mundurach, z kałasznikowami i granatami weszło do baru, kazali nam położyć się na ziemię i rozpoczęli strzelaninę. Ci, którzy nas zaatakowali, to nie są zwykli bandyci, to są rebelianci - oświadczył inny świadek wydarzeń.
Jak pisze Reuters w ostatnich miesiącach w Burundi nasiliły się ataki na cywilów i wojskowych, co budzi obawy przed nową rebelią w tym zamieszkanym przez 8 mln ludzi kraju. W latach 1993-2006 toczyła się w Burundi krwawa wojna na tle etnicznym między Tutsi a Hutu. Kosztowała życie ok. 300 tysięcy ludzi.