Tajemnicze spotkanie w Sejmie ważnych polityków Prawa i Sprawiedliwości z przedstawicielami tytoniowego giganta Philip Morris Polska. Kancelaria Sejmu nic o nim nie wiedziała, wzmianki na jego temat nie ma na sejmowych stronach. Tylko w RMF FM publikujemy wyniki dziennikarskiego śledztwa naszego reportera Patryka Michalskiego.
• W rozmowach za zamkniętymi drzwiami uczestniczyli przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia, posłowie i senatorowie. Przebieg spotkania nie został udokumentowany, nie ma z niego stenogramów, a na stronie internetowej Sejmu nie znajdziemy żadnej wzmianki na jego temat. Ze strony koncernu w spotkaniu wzięli udział ludzie, którzy nie są zarejestrowani w Sejmie jako lobbyści.
• "Mam podejrzenia, że wicemarszałek Sejmu postąpił niezgodnie z zapisami ustawy o działalności lobbingowej" - komentuje Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego.
• Według byłego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, który brał udział w prezentacji, była to działalność lobbingowa w szerokim tego słowa znaczeniu.
• Z naszych informacji wynika tymczasem, że część branży tytoniowej - w tym firma Philip Morris Polska - od ubiegłego roku zabiegała o poprawkę do ustawy tytoniowej, która pozwalałaby informować o nowoczesnych wyrobach tytoniowych. Wtedy się nie udało, poprawka ostatecznie nie znalazła się w ustawie.
W przesłanym nam oświadczeniu Philip Morris Polska zapewnia, że działa zgodnie z prawem i "prowadzi otwarty dialog społeczny z różnymi środowiskami".
• Tylko w RMF FM publikujemy wyniki dziennikarskiego śledztwa naszego reportera Patryka Michalskiego.
Popołudnie 16 maja przy Wiejskiej, drugi dzień jedynego w tym miesiącu posiedzenia Sejmu, kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem wieczornego bloku głosowań. Do sali im. Macieja Rataja, w której zazwyczaj odbywają się posiedzenia sejmowych komisji, schodzą się m.in. wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, ówczesny wiceszef sejmowej komisji zdrowia (obecnie jej szef) Tomasz Latos z PiS, były minister zdrowia, senator PiS Konstanty Radziwiłł, wiceminister zdrowia Zbigniew J. Król i jeszcze kilku posłów partii rządzącej. W sali czekają już na nich przedstawiciele tytoniowego giganta, firmy Philip Morris Polska. Zaczyna się prezentacja multimedialna - na dużym ekranie tytuł: "Nowoczesne wyroby tytoniowe. Nauka i Regulacje. Materiał informacyjny na potrzeby spotkania w Sejmie RP, Warszawa 16 maja 2019 r.". Zaglądam przez uchylone drzwi, oglądam kilka pierwszych slajdów. Ale kiedy próbuję na dłużej wejść do środka - jeden z posłów zamyka mi drzwi przed nosem. Na moje pytania o formę spotkania i listę uczestników nie otrzymuję żadnej odpowiedzi. Szukam więc na stronie internetowej Sejmu. Bezskutecznie. O zorganizowaniu prezentacji dla posłów nie ma tam ani słowa.
Z pytaniami m.in. o tryb spotkania i listę obecności posłów oraz przedstawicieli firmy tytoniowej zwróciłem się do Centrum Informacyjnego Sejmu. Po ponad miesiącu otrzymałem odpowiedź.
"Kancelaria Sejmu nie ma wiadomości o wspomnianym przez Pana spotkaniu - nie była jego organizatorem ani uczestnikiem (a tylko o takich spotkaniach jest publikowana informacja na stronie internetowej Sejmu). Przy założeniu, że miało ono faktycznie miejsce, wspomniane przez Pana osoby nie są osobami pełniącymi funkcje publiczne, co oznacza, że udostępnianie danych o ich wizycie na terenie parlamentu naruszałoby przepisy o ochronie danych osobowych" - czytam w przesłanym przez Centrum Informacyjne Sejmu oświadczeniu.
"To było spotkanie, które organizował wicemarszałek Terlecki, i proszę o komentarz ewentualnie u niego. Państwo (z Philip Morris Polska - przy. RMF) przedstawili swoje wyniki badań dotyczące nowoczesnych produktów tytoniowych, oni twierdzą, że posiadają badania o ich niższej szkodliwości, myśmy to wysłuchali i tyle. (...) Wziąłem udział jako wiceszef komisji zdrowia, żeby zapoznać się z tym wszystkim" - powiedział mi po spotkaniu Tomasz Latos, wówczas wiceszef sejmowej komisji zdrowia.
Na pytanie, czy w spotkaniu uczestniczyli również politycy opozycji, stwierdził: "Nie wiem, może przedstawiciele tamtej firmy będą również się spotykać z innymi osobami. Z tego, że ktoś przedstawia jakieś badania, jeszcze nic nie wynika".
Według posła przedstawiciele firmy Philip Morris Polska nie proponowali żadnych zmian w obowiązującym prawie: "Nie, oni nie mają prawa niczego proponować, co najwyżej to my możemy się zawsze zastanawiać, ale nie w sensie konkretnym, ale w sensie instytucji, która powinna badać albo kontrbadać tego typu sprawę (...) Zakładam, żeby było jasne, dla dobra sprawy, jeżeli to będzie kontynuowane, to będzie kontynuowane szerzej, żeby przedstawicielom różnych środowisk można było to przedstawić".
W rozmowie ze mną wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki przyznał, że to on zorganizował spotkanie z firmą Philip Morris Polska. Początkowo sugerował, że miało ono związek z sejmową podkomisją zdrowia, lecz dopytywany zmienił zdanie.
Patryk Michalski: Panie marszałku, 16 maja zorganizował pan spotkanie z firmą Philip Morris Polska. Kancelaria Sejmu nie udziela informacji na jego temat i odsyła do pana. Co to było za spotkanie?
Ryszard Terlecki: To było spotkanie wynikające z prac podkomisji - chyba podkomisji zdrowia - dotyczące zwalczania nikotyny w użyciu. Pojawiła się propozycja spotkania na temat sposobu używania nikotyny, podobno zdrowszego niż papierosy.
Przekonali pana?
Ja nie wiem, ja niestety, co jest wstyd przyznać, popalam papierosy, na razie przy tym pozostaję.
Sejm to dobre miejsce na takie spotkania? Bo ta firma nie jest w wykazie firm prowadzących działania lobbingowe w Sejmie.
Tego nie wiem, zgłosili się z taką propozycją udziału w podkomisji, było tym zainteresowane Ministerstwo Zdrowia, więc się spotkaliśmy i posłuchaliśmy, co mają do powiedzenia. Prawdopodobnie ktoś reprezentujący tę nową formę używania nikotyny będzie obecny na posiedzeniu podkomisji.
Dlaczego nie było tej podkomisji w wykazie prac Sejmu, nie można odnaleźć takiej informacji...
Nie, to nie było posiedzenie podkomisji, tylko spotkanie zorganizowane przeze mnie w gruncie rzeczy.
To jest pana zdaniem w porządku? Posłowie opozycji nie brali udziału w tym spotkaniu.
Ale mogli, nie było jakiegoś ograniczenia do naszych posłów.
Bartosz Arłukowicz z Platformy Obywatelskiej - ówczesny szef sejmowej komisji zdrowia, a obecnie europoseł - twierdzi, że nie miał wiedzy o spotkaniu organizowanym przez Ryszarda Terleckiego.
Na spotkaniu z Philip Morris Polska obecny był również były minister zdrowia, senator Konstanty Radziwiłł.
"Z tego, co wiem, to spotkanie było z inicjatywy producentów papierosów podgrzewanych. Spotkanie było poświęcone prezentacji informacji na temat ich wyrobów" - podkreślił.
Pytany przeze mnie, czy spotkanie można nazwać lobbingiem promującym konkretne artykuły, odparł: "Nie tyle konkretne artykuły, co informacje na temat pewnych odmienności, które wiążą się z konsumpcją tytoniu w postaci podgrzewanych papierosów tradycyjnych. Czy to była działalność lobbingowa? No wydaje mi się, że w szerokim tego słowa znaczeniu - tak, chociaż ja specjalistą od lobbingu nie jestem. Czy to było zarejestrowane jako spotkanie lobbingowe, tego nie wiem. Na pewno nie była to wizyta w sprawie teoretycznych rozważań, nie dotyczyła konkretnych artykułów czy produktów, ale odmienności papierosów (podgrzewanych - przyp. RMF) w stosunku do papierosów tradycyjnych".
Senator przyznał również, że na etapie procedowania ustawy tytoniowej w polskim parlamencie przedstawiciele firm tytoniowych aktywnie zabiegali o wprowadzenie korzystnych dla siebie zapisów. "W tej chwili mamy wybuch różnych alternatywnych dróg konsumpcji tytoniu, nie ma co ukrywać, że zarówno producenci papierosów elektronicznych, jak i tych podgrzewanych, usiłują przekonać legislatorów - zresztą na wszystkich szczeblach legislacji dotyczącej tytoniu, a tu trzeba zacząć od Unii Europejskiej - że te papierosy są mniej szkodliwe" - tłumaczył.
"Mogę pana zapewnić, że przy wprowadzaniu ustawy antytytoniowej opór był ogromny. Za czasów mojego ministrowania myśmy rozszerzyli zakres polskiej ustawy w stosunku do unijnej dyrektywy, to znaczy: nie tylko ją implementowaliśmy, ale także w przypadku papierosów elektronicznych wprowadziliśmy przepisy niemal analogiczne do tytoniu tradycyjnego. Można powiedzieć, że poszliśmy o krok dalej. Wiem, że nie tylko w Polsce, ale i całej UE, firmy dotychczas produkujące tradycyjne papierosy przerzucają się na innowacyjne produkty. Niewątpliwie próbują przekonywać i europejskich, i polskich polityków do tego, żeby złagodzić restrykcje w stosunku do tego typu produktów. Na pewno wiem, że jest wiele instytucji - mniej czy bardziej naukowych - które dostarczają różnego rodzaju informacji w tej sprawie" - mówił w rozmowie ze mną Konstanty Radziwiłł.
Zapytany zaś o stosunek do nowych form spożywania tytoniu senator podkreślił, że jest sceptyczny i wolałby nie przykładać ręki do liberalizacji przepisów.
"One (papierosy podgrzewane - przyp. RMF) także mają różnego rodzaju toksyczne właściwości, mniej złe czy bardziej złe, to jest kwestia dyskusji. Ale z całą pewnością - tak jak papierosy zwykłe - uzależniają, a uzależnienie jako takie jest chorobą. I z całą pewnością nie ma żadnych solidnych dowodów naukowych na to, że ludzie, którzy używają papierosów elektronicznych czy podgrzewanych, są skłonni rzucić palenie. To jest moim zdaniem mit, nie ma żadnych dowodów na ten temat. W przeciwieństwie do niektórych produktów, gdzie substancje tego typu dostarcza się w postaci gumy albo plastra" - zaznaczył Radziwiłł.
Ministerstwo Zdrowia - zapytane o reprezentację resortu na spotkaniu, jego cel i przebieg - odpowiedziało przesłaniem komunikatu, którego treść publikujemy w całości:
"Podczas spotkania, na które Ministerstwo Zdrowia otrzymało zaproszenie, resort reprezentowali wiceminister zdrowia Zbigniew J. Król oraz dyrektor Departamentu Zdrowia Publicznego i Rodziny. Przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia stali na stanowisku, że nie ma 'zdrowszych' uzależnień, gdyż każdy jego rodzaj powoduje istotne zagrożenia dla zdrowia ludzkiego (zarówno tego psychicznego, jak i fizycznego), a także wskazali, że nie należy promować żadnego rodzaju wyrobów tytoniowych, jak i wyrobów powiązanych, w kontekście ich rzekomej mniejszej szkodliwości dla zdrowia".
Z moich nieoficjalnych informacji wynika, że wiceminister zdrowia Zbigniew Król dostał telefoniczne zaproszenie na spotkanie od wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego.
Dopytywany o swoją obecność na spotkaniu stwierdził, że jako urzędnik państwowy na takie telefony staje na baczność i jedzie.
Przedstawiciel firmy Philip Morris Polska odpowiedzialny za kontakt z mediami nie zgodził się na nagranie, a biuro prasowe nie odpowiedziało na wszystkie pytania. Przesłało za to oświadczenie:
"Uprzejmie informujemy, że od wielu lat Philip Morris prowadzi otwarty dialog społeczny z różnymi środowiskami, którego celem jest wymiana poglądów na temat możliwości zmniejszania szkodliwości wyrobów tytoniowych.
Spotkanie w dniu 16 maja 2019 r. dotyczyło prezentacji wyników badań naukowych nad wyrobami tytoniowymi do podgrzewania oraz ostatnich wydarzeń w tym obszarze, jak np. decyzja amerykańskiej FDA wyrażająca zgodę na sprzedaż podgrzewaczy tytoniu PMI na terenie USA. Na spotkaniu zaprezentowane zostały publicznie dostępne wyniki badań naukowych prowadzonych przez instytuty naukowo-badawcze z całego świata, takie jak dokument Agencji ds. Żywności i Leków (FDA, USA - 2018) czy Public Health England (Wielka Brytania - 2018), oraz opublikowane prace badawcze naukowców Philip Morris International dotyczące wyrobów tytoniowych, w których tytoń jest podgrzewany, a nie spalany.
Ponadto podkreślamy, iż we wszystkich swoich działaniach Philip Morris działa zgodnie z prawem i wewnętrznymi procedurami, w tym zasadami dotyczącymi kontaktów z urzędnikami państwowymi. Zgodnie z naszym kodeksem postępowania, żadne upominki ani prezenty nie zostały przekazane uczestnikom spotkania".
Z moich informacji wynika, że co najmniej od kilku miesięcy branża tytoniowa - w tym firma Philip Morris - walczyła o poprawkę do projektu ustawy tytoniowej, która pozwalałaby jej informować o nowatorskich wyrobach. Bez skutku. W styczniu "Puls Biznesu" w artykule "Ważny przepis poszedł z dymem" pisał, że w projekcie ustawy tytoniowej miał pojawić się zapis o zgodzie na informowanie konsumentów o tzw. wyrobach nowatorskich, ale w toku prac rządowych proponowane przepisy zostały wykreślone z projektu w niewyjaśnionych okolicznościach.
Obecnie podgrzewane papierosy sprzedają dwa z czterech koncernów tytoniowych działających w naszym kraju. Jednym z nich jest Philip Morris Polska. Nieoficjalnie ustaliłem, że firmy ciągle prowadzą działania, które mają doprowadzić do zmian w prawie, dzięki którym możliwe będzie informowanie o potencjalnie niższej szkodliwości produkowanych przez nie wyrobów.
O ocenę spotkania - na podstawie wyżej prezentowanych wypowiedzi wszystkich stron - poprosiłem Grażynę Kopińską z Fundacji Batorego, która zajmuje się m.in. przejrzystością procesu stanowienia prawa.
"Moim zdaniem było to czyste spotkanie lobbystyczne (...) Mam duże podejrzenia, że wicemarszałek Sejmu postąpił niezgodnie z zapisami ustawy o działalności lobbingowej" - komentuje ekspertka.
"Ta firma ma interesy w naszym kraju, chce przedstawić swój punkt widzenia, czy jej produkty są zdrowsze lub mniej zdrowe, czy zagrażają zdrowiu Polaków, czyli prowadzi normalną działalność lobbystyczną. Problem polega na tym, że w Polsce obowiązuje prawo, które mówi, że działalność lobbystyczną mogą prowadzić wyłącznie osoby, które są w rejestrze lobbystów, a organ władzy publicznej, w stosunku do którego podejmowane są działania typu lobbystycznego przez podmioty, które nie są w tym rejestrze, ma obowiązek zawiadomić ministra spraw wewnętrznych i administracji. Moim zdaniem tutaj doszło do przedziwnej sytuacji. Działalność lobbystyczna nie jest działalnością ani złą, ani dobrą, ma prawo istnieć, ale obowiązują pewne ramy prawne. Ta działalność (w Sejmie - przyp. RMF) odbyła się w trakcie spotkania, które nie jest nigdzie zarejestrowane, ponieważ nie było to spotkanie komisji czy podkomisji sejmowej. Gdyby tego typu spotkanie odbyło się w instytucji, która jest częścią Sejmu, to mielibyśmy je wpisane do planu, wiedzielibyśmy, jaki jest jego temat, teoretycznie każdy mógłby wejść na takie spotkanie, po nim byłoby nagranie lub protokół. Tutaj jest zamknięte spotkanie, na które można wejść za zaproszeniami, jednocześnie nie ma informacji na stronie internetowej Sejmu, że wicemarszałek je organizuje. Według mnie jest to coś bardzo dziwnego, działalność lobbystyczna, która dzieje się poza obowiązującym prawem, która jest całkowicie nieprzejrzysta, która z trudem poddaje się kontroli obywatelskiej. To bardzo dziwny sposób obejścia prawa" - podkreśla Grażyna Kopińska.
Jak dodaje, jeżeli wiceminister zdrowia dostał od wicemarszałka Sejmu zaproszenie na piśmie albo nawet telefoniczne z sekretariatu wicemarszałka, to mógł potraktować je jako formalne. "W momencie, kiedy zorientował się, co się dzieje na miejscu, to - wydaje mi się - powinien zwrócić uwagę, że to działanie, w którym uczestniczy, nie jest zgodne z obowiązującymi w Polsce standardami prawnymi" - zaznacza moja rozmówczyni.
Grażyna Kopińska podkreśla, że w ostatnich miesiącach śledziła proces legislacyjny dot. branży tytoniowej. Przypomina, że w listopadzie i grudniu ubiegłego roku posłowie w bardzo szybkim trybie podjęli decyzję o tym, że przez kolejne półtora roku będzie obowiązywał przepis pozwalający na niepłacenie akcyzy za papierosy podgrzewane.
"W przedstawianych opiniach zwracano uwagę, że nowatorskie wyroby tytoniowe są produkowane wyłącznie przez duże firmy, a więc w ich wypadku niepobieranie akcyzy przez kolejnych 18 miesięcy nie ma uzasadnienia, ponieważ firmy te są przygotowane do pobierania akcyzy od tych zwyczajnych papierosów, więc mogłyby pobierać również tę, i że nie ma uzasadnienia, żeby je zwalniać z tej akcyzy" - relacjonuje ekspertka.
Przewiduje, że "temat związany z nowatorskimi wyrobami tytoniowymi będzie powracał, bo w przyszłości pojawi się sprawa dotycząca pobierania akcyzy i jej wysokości".
"Posłowie czy ministrowie, którzy brali udział w tym spotkaniu - jeżeli zostaną wybrani na kolejną kadencję - będą musieli decydować w tej sprawie" - zaznacza Grażyna Kopińska i podkreśla, że według obowiązującego prawa podmiot, który wykonuje czynności wchodzące w zakres zawodowej działalności lobbingowej bez wpisu do rejestru, może zostać ukarany przez ministra spraw wewnętrznych i administracji grzywną w wysokości do 50 tysięcy złotych.