Wydzierżawić pole, pod nieobecność najemcy dochody chować do własnej kieszeni, a potem pole wydzierżawić jeszcze raz - taki „złoty” interes zrobił Ryszard Bonda. W sumie pan poseł nie przekazał dzierżawcy 2,5 mln złotych.

REKLAMA

Poseł Ryszard Bonda w 2001 roku wydzierżawił Wojciechowi Nowakowi 150-hektarowe gospodarstwo rolne w Cerkwicy w Zachodniopomorskiem. Ów drugi mężczyzna wyjeżdżał do Bangkoku i przekazał prowadzenie gospodarstwa posłowi.

Bonda miał przekazywać dochody Nowakowi, a sobie odciągać opłatę dzierżawczą. Nowak nigdy jednak nie zobaczył pieniędzy: W wielokrotnych rozmowach telefonicznych – ja do niego dzwoniłem, on ani razu – nawoływałem go do rozliczeń. Pan Bonda powiedział, że nie zdążył moich spraw jeszcze rozwiązać, bo jest zajęty - powiedział RMF dzierżawca.

Bonda "zajęty" był w ten sposób przez 2 lata, w końcu Nowak przyjechał do kraju. Wynajął kombajny i próbował wyjechać na swoje pole. Było to jednak niemożliwe, bo drogę zagrodzili mu ochroniarze wynajęci przez... innego dzierżawcę.

Okazało się, że przedsiębiorczy poseł – rok po wyjeździe Nowaka – wydzierżawił to samo pole polsko-duńskiej Agroserwis. Moja żona – Tajka – powiedziała: jeśli w Polsce nie macie kajdanek, to ja ci je przyślę. Weź mu je załóż. - mówi o tym dziś Nowak.

W sumie poseł winien jest Nowakowi ponad 2,5 miliona złotych, sprawa trafiła do prokuratury. Jak się więc okazuje, 13 tysięcy ton państwowego zboża wyprowadzonych z elewatorów to nie jedyny grzech posła Ryszarda Bondy.

11:00