Nieco ponad tydzień po egzekucji Timothy McVeigh’a, w więzieniu federalnym w Terre Haute w Indianie stracony został handlarz narkotyków i morderca Juan Raul Garza. Przed 8 laty skazano go na śmierć za zabójstwa trzech konkurencyjnych dealerów. Mimo apelów skazańca, prezydent George W. Bush nie skorzystał z prawa łaski.
Podczas procesu Garzy, przedstawiono także przed sądem dowody na jego powiązania z kilkoma zabójstwami w Meksyku, za które nigdy nie był sądzony. Wczoraj Sąd Najwyższy odrzucił wniosek o wstrzymanie wykonania kary, w którym prawnicy Garzy dowodzili, że decyzja o egzekucji była niezgodna z prawem. Sąd nie uznał też wniosku stwierdzającego, że podczas procesu przysięgli nie zostali właściwie poinformowani o możliwości skazania Garzy na dożywocie. Potem Biały Dom ogłosił decyzję prezydenta Busha o nie skorzystaniu z prawa łaski. Wniosek do prezydenta zawierał argumenty o uprzedzeniach rasowych federalnych instytucji zasądzających kary śmierci. Prezydent jednak uznał, że w sprawie w której zabójca, ofiary i prokurator byli Latynosami, o żadnych uprzedzeniach mówić nie można. Garza był drugim po McVeigh’u więźniem federalnym straconym od 1963 roku.
foto EPA
00:55