Wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie zaczął się proces wielokrotnego zabójcy, jednego najgroźniejszych przestępców lat 90. - Sławomira P. i ośmiorga innych oskarżonych. Powód - do sali rozpraw nie dowieziono wszystkich podsądnych. Proces miał się zacząć przed Sądem Okręgowym w Katowicach.
Sławomir P. zabił cztery osoby, kilka innych usiłował zabić. Prokuratura postawiła mu w sumie 37 zarzutów. Proces nie rozpoczął się, bo na ławie oskarżonych zabrakło głównego oskarżonego czyli samego Sławomira P. Do sądu nie został doprowadzony, gdyż wymagał konsultacji lekarskiej. W sądzie nie pojawili się także dwaj inni przestępcy. Jeden z nich odpowiada z wolnej stopy i bez podania przyczyny nie stawił się w sądzie. Drugi z oskarżonych – Tomasz B. – nie dojechał z aresztu w Tarnowskich Górach. Nie dojechał bo tamtejsza policja musiała konwojować do Katowic oskarżonych z gangu „Krakowiaka”.
Sławomir P. zabijał na zlecenie, a jego ofiarami padali też przypadkowi ludzie. Np. w czerwcu 1999 roku w Jastrzębiu Zdroju P. zastrzelił 36-letniego górnika. W październiku 1998 roku w tym samym mieście zabił 54-letniego mężczyznę i postrzelił jego kolegę. Do tragedii doszło gdy zwrócono uwagę znajomym Sławomira P., że myją samochód w niewłaściwym miejscu. W 1997 roku, chcąc upozorować swoją śmierć bandyta zabił i podpalił narkomana w Skarżysku-Kamiennej. Sławomir P. "wpadł" w czerwcu 1999 roku w czasie brawurowej akcji śląskich antyterrorystów w centrum Katowic. Miał przy sobie broń gotową do strzału.
Mężczyzna już w prokuraturze przyznał się do większości stawianych mu zarzutów - poza zabójstwami, do licznych napadów rabunkowych, rozbojów, włamań. Sam konstruował część broni, m.in. tzw. garotę - drut służący do duszenia ludzi.
13:30