Co najmniej 30 osób zginęło, a dalszych 60 uznano za zaginione na Karaibach, gdzie zatonęły dwie łodzie. Prawdopodobnie przewoziły one nielegalnych imigrantów - podały źródła w regionie. To były dwie zupełnie oddzielne katastrofy. Jedna zdarzyła w pobliżu Haiti, a druga przy małej wyspie St Martin.
W Port-au-Prince, stolicy Haiti tamtejsze władze podały, że ponad 15 obywateli sąsiedniej Republiki Dominikany straciło życie, a 40 należy uznać za zaginione po zatonięciu łodzi na wodach w pobliżu jednej z małych wysepek. Władze Haiti sądzą, że łódź zmierzała do Puerto Rico. Uratowany z katastrofy 19-letni rozbitek powiedział, że po awarii silnika łódź dryfowała na morzu przez 24 dni. Znajdowało się na niej 60 pasażerów.
W innym rejonie Karaibów ekipy ratownicze poszukują ocalałych członków załogi 40-osobowej łodzi, z której zatonęło co najmniej 15 osób. Amerykańska straż graniczna potwierdziła, że odnaleziono dwadzieścia ciał. Łódź zatonęła pod St Martin, na jej pokładzie także przeważali mieszkańcy Dominikany i Puerto Rico.
07:35