Agroturystyka może być sposobem na poprawę sytuacji materialnej polskich rolników, ale tylko tych - najbardziej wytrwałych. Chętnych czeka bowiem walka z gigantyczną biurokracją.

REKLAMA

Bez większych problemów i dość szybko gospodarstwo agroturystyczne będzie mógł założyć rolnik, należący do Kasy Rolniczych Ubezpieczeń Społecznych.

W innym wypadku to trwa. Trzeba rozpocząć działalność gospodarczą, a potem uzyskać numer Regon (niepowtarzalny numer identyfikacyjny podmiotów gospodarczych składający się z 9 cyfr). Potrzebne jest również zaświadczenie o przejściu specjalnego szkolenia organizowanego przez ośrodki doradztwa rolniczego. A to wiąże się z dużymi kosztami. Gmina, na terenie której chce się prowadzić działalność, może nie mieć pieniędzy na dofinansowanie szkoleń. Na koniec zostaje jeszcze kwestia kredytu, chociażby na modernizację gospodarstwa, a banki bardzo niechętnie udzielają takich pożyczek.

Uruchomienie gospodarstwa to nie wszystko, trzeba jeszcze zadbać o wczasowiczów. Jak mówi właścicielka jednego z trzech najlepszych w Polsce gospodarstw, "Domu pod Malwami" w Rymanowie Zdroju – Nie wystarczy już łóżko i czyste powietrze. Goście wymagają opieki i zainteresowania. Często wręcz trzeba im organizować zajęcia. Posłuchaj relacji naszego reportera Witolda Odrobiny:

Na agroturystach można zarobić, szwankuje jednak reklama. W Polsce nie ma instytucji, która ułatwiłaby rolnikom zaistnienie na rynku turystycznym. Dlatego gospodarze starają się sami zadbać o reklamę i wymyślają wspólne programy kuszące turystów. Można więc nauczyć się garncarstwa, pieczeniu chleba czy wziąć udział w pieczeniu barana.

Foto Witold Odrobina RMF

02:10