Jak odzyskać zaległe pieniądze od państwowej instytucji? Takie pytanie zadają sobie dyrektorzy szpitali w całej Polsce. Długi, jakie oddziały Narodowego Funduszu Zdrowia mają wobec placówek służby zdrowia w kraju, sięgają dziesiątków milionów złotych.
Gdyby Narodowy Fundusz ochrony zdrowia był prywatną firmą, sprawa byłaby prosta: prawdopodobnie znalazłby się na czarnej liście dłużników. Okazuje się jednak, że umieścić go tam nie można, bo takiej możliwości nie przewiduje polskie prawo.
Ustawa, która reguluje zakres działalności Krajowego Rejestru Długów, nie daje możliwości dopisywania zadłużenia od osoby fizycznej - mówi Krzysztof Sokołowski z KRD. Pielęgniarka nie może więc liczyć na wpisanie NFZ do rejestru. Niestety, takiej możliwości nie ma również dyrektor szpitala, ponieważ szpital nie prowadzi działalności gospodarczej, a dyrektor nie jest przedsiębiorcą.
Fundusz jest więc praktycznie bezkarny. Jedynym wyjściem jest pozwanie go przez szpital do sądu. Taka sprawa jednak, biorąc pod uwagę tempo pracy polskich sądów, może się ciągnąć latami. Do momentu uprawomocnienia się ew. wyroku szpitale, bądź też przychodnie tak naprawdę kredytują działania oddziałów Funduszu.
Niektórzy dyrektorzy placówek służby zdrowia nie zamierzają czekać. Krzysztof Kiciński - szef największego w Małopolsce szpitala im. Rydygiera - już myśli o tym, jak odzyskać pieniądze: Faktem jest, że od kwietnia (...) fundusz zalega nam na ok. milion złotych - mówi.
Kiciński zapowiada, że w ostateczności wynajmie firmę windykacyjną. Nie wyklucza, że zrobi to jeszcze w tym roku. Reporter RMF Marek Balawajder wcielił się w rolę dyrektora szpitala i próbował wynająć windykatorów. Takie firmy podjęłyby się egzekucji długów od państwowego funduszu. Posłuchaj:
10:00