REKLAMA

28 stycznia 2000. Dębski kontra Dziurowicz

Głośno wokół Jacka Dębskiego zrobiło się przy okazji konfliktu w PZPN. By uzdrowić polski futbol wydał wojnę ówczesnemu szefowi Związku, Marianowi Dziurowiczowi. Kontrola, którą wyslał Dębski do PZPN-u wykazała wykazała nieprawidłowości w piłkarskiej centrali. Dębski był zadowolony. 28 stycznia ubiegłego roku, w programie Krakowskie Przedmieście 27, szef UKFiT-u mówił, że najlepszym sposobem ratowania polskiego futbolu byłoby zniszczenie dotychczasowych struktur i stworzenie innych na ich gruzach. Przyznał, że do takiego celu dążył w swoim konflikcie z PZPN, ale nie udało mu się tego celu osiągnąć Wierzył jednak, że mimo to jego zwycięstwo nad Marianem Dziurowiczem doprowadzi do naprawy sytuacji w PZPN. Wtedy wygrał. Marian Dziurowicz przestał być prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Przegrał kilka tygodni później. Posłuchaj rozmowy z Jackiem Dębskim w programie Krakowskie Przedmieście 27 z dnia 28 stycznia 2000 roku:

25 lutego 2000. Kwity Dębskiego

Prawdziwa bomba wybuchła pod koniec lutego ubiegłego roku. Przyczyną był sensacyjny wywiad Jacka Dębskiego dla jednego z czołowych dzienników. Szef UKFiT-u mówił w nim, że na przełomie października i listopada wysocy funkcjonariusze Akcji wypytywali Dębskiego, czy w Urzędzie są "kwity" na Aleksandra Kwaśniewskiego i na Stanisława Paszczyka. Obaj byli bowiem w przeszłości szefami starego UKFiT. "Chodziło o przekręty finansowe, które rzekomo tu robiono, zanim zostałem prezesem" - wyjaśniał szef UKFiT. Propozycja - jaką otrzymał - należała do kategorii "nie do odrzucenia" - jeśli nie znajdziesz "kwitów" na Kwaśniewskiego, to my znajdziemy "kwity" na

ciebie" - miał usłyszeć Dębski. Jacek Dębski odmówił i – jak sam mówił - od tego czasu czeka na polityczną egzekucję. Stanowczo zaprzeczał temu Wiesław Walendziak, były szef Kancelarii Premiera, który był przeciwny nominacji Dębskiego na ministra. W rozmowie z siecią RMF Walendziak powiedział, że protestował wtedy z "powodów zasadniczych". Nie chciał jednak powiedzieć o co dokładnie chodziło. "Nic nie wiem na ten temat by moja teczka była w sądzie lustracyjnym i nie dlatego zrobiłem to co zrobiłem" - odpowiadał w rozmowie z naszymi dziennikarzami, Jacek Dębski. Ktokolwiek skierowałby moją sprawę do Sądu Lustracyjnego naraziłby się na śmieszność i przegraną - dodał szef UKFiT. Tłumaczył, że jego zachowanie jest wyłącznie formą protestu przeciwko szerzeniu plotek na jego temat. Cała sprawa wyglądała na kolejną wewnętrzną rozgrywkę w rządzącej AWS. Komentowano, że podłożem konfliktu mogła być sprawa odwołanego wicepremiera i szefa MSWiA Janusza Tomaszewskiego, którego proces toczył się wtedy w Sądzie Lustracyjnym. Wiadomo było, że Jacek Dębski był człowiekiem byłego szefa resortu spraw wewnętrznych.

Marian Krzaklewski stwierdził, że jeśli taka sytuacja – o której mówił Dębski - miała miejsce, to szef UKFiT-u powinien najpierw poinformować o tym premiera. „W takich sprawach nie robi się wywiadów, a idzie do premiera" – komentował lider AWS. Krzaklewski dodał, że wypowiedź Dębskiego to prawdopodobnie efekt "walki o władzę" w nowo powstałym Urzędzie Kultury Fizycznej i Sportu. Piotr Żak, rzecznik klubu AWS uważał, że Jacek Dębski powinien podać się do dymisji. Dodał, że jest ewenementem na skalę światową, że urzędujący minister krytykuje swoją formację polityczną.

Włodzimierz Cimoszewicz, gość Krakowskiego Przedmieścia 27 stwierdził, że nie jest zaskoczony wywiadem. Uważał za bardzo prawdopodobne, że ktoś kazał szefowi Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki szukać haków na prezydenta Kwaśniewskiego. Posłuchaj rozmowy z Włodzimierzem Cimoszewiczem w programie Krakowskie Przedmieście 27 z dnia 25 lutego 2000 roku:

Wyjaśnień od premiera zaczął domagać się prezydent. Aleksander Kwaśniewski uznał wypowiedź Dębskiego za zdumiewającą. „To dowód, że koalicja ma tak poważne kłopoty, że jest gotowa stosować metody "nie do przyjęcia w demokratycznym państwie". – twierdził Kwaśniewski. A premier Jerzy Buzek milczał.

25 lutego 2000. Godzina 20. Dymisja

Premier odezwał się dopiero pod koniec dnia – „głośno i szybko”. Jerzy Buzek postanowił zdymisjonować Dębskiego, bo ten nie złożył wyjaśnień w sprawie treści sensacyjnego wywiadu. Wraz z ministrem został zamknięty dawny UKFiT.

Zamiast niego powstał Urząd Kultury Fizycznej i Sportu.

28 lutego 2000. Prezydent czeka na odpowiedź premiera w sprawie Dębskiego

Prezydent Aleksander Kwaśniewski wciąż nie dostał odpowiedzi premiera na temat rewelacji byłego już szefa Urzędu Kultury i Turystyki. "W interesie powagi naszego państwa jest to, aby ta odpowiedź jak najszybciej dotarła" - mówił wtedy, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec.

28 lutego 2000. Po południu. Buzek pisze do Kwaśniewskiego

Premier w końcu napisał do Aleksandra Kwaśniewskiego: „Nie ma działań przeciw Prezydentowi. Nie było i nie ma możliwości wykorzystania administracji rządowej do działań sprzecznych z prawem" oraz "wymierzonych w Prezydenta RP". – pisał Jerzy Buzek. Premier zapewnił, że do czasu publicznej wypowiedzi Dębskiego nikt nie wiedział o sprawie ani "o tego rodzaju propozycjach działań zgłaszanych przez inne osoby". Poinformował też, że sprawę skierował do Ministra Sprawiedliwości - Prokuratora Generalnego.

1 marca 2000. Sprawa Dębskiego trafia do prokuratury

Sprawa sensacyjnych wypowiedzi byłego szefa UKFiT Jacka Dębskiego trafiła do warszawskiej prokuratury. Chodziło o pismo Ministerstwa Sprawiedliwości zalecające wyjaśnienie tej sprawy. Jak powiedziała sieci RMF FM rzeczniczka prokuratury Julita Sobczyk, „w najbliższych dniach zapadnie decyzja czy wszcząć śledztwo dotyczące rewelacji Dębskiego czy też nie ma do tego podstaw.” Prokuratura chciała się też dowiedzieć jakimi motywami kierował się premier zalecając ministerstwu sprawiedliwości wyjaśnienie sprawy byłego szefa UKFiT.

2 marca 2000. Dębski bez szans

"Jacek Dębski był bez szans" - tak o możliwości znalezienia "haków" na Aleksandra Kwaśniewskiego mówił poseł SLD Zbigniew Siemiątkowski. Gość Krakowskiego Przedmieścia 27, podkreślał, że Kwaśniewski przez ostatnie 5 lat robi wszystko przy otwartej kurtynie, a gdyby w jego życiorysie był coś wcześniej - to na pewno odkryłby to sztab wyborczy Lecha Wałęsy.

8 marca 2000. Sprawa Dębskiego zatacza coraz szersze kręgi

Ósmego marca, grupa posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej złożyła wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania w związku z - jak to określono - podejrzeniem o popełnianie przestępstwa przez służby specjalne. Materiały, które miałyby rzekomo być zbierane przez spec-służby, miałby przeszkodzić Aleksandrowi Kwaśniewskiemu w wyborze na drugą kadencję. Takie sugestie znalazły się w artykule w tygodniku "Nie". Według SLD, mogła też o tym świadczyć niedawna wypowiedź Jacka Dębskiego o zbieraniu "kwitów na Kwaśniewskiego". Posłom SLD nie wystarczyły zapewnienia premiera Buzka po sprawie Dębskiego, że nikt nie zbiera materiałów obciążających prezydenta. "Pojawiły się nowe okoliczności" - mówił jeden z liderów Sojuszu, Jerzy Szmajdziński. Rzeczniczka UOP Magdalena Kluczynska w rozmowie z siecią RMF stanowczo odrzuciła podejrzenia posłów lewicy o angażowanie się Urzędu w wybory prezydenckie: "Takie insynuacje to część rozpoczynającej się kampanii wyborczej" - dodała Kluczyńska.

9 marca 2000. Prokuratura zajmie się donosem SLD. Dębski wykluczony z RS AWS

Dzień później warszawska prokuratura poinformowała, że zajmie się wnioskiem Sojuszu. Julita Sobczyk, rzeczniczka warszawskiej prokuratury powiedziała, że doniesienie złożone w związku ze "sprawą Dębskiego" będzie rozpatrzone razem z pismem Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczącym tej samej sprawy. Resort Sprawiedliwości polecił prokuraturze wyjaśnienie "okoliczności podniesionych przez Dębskiego" w wywiadzie prasowym.

Tymczasem bohater ostatnich dni Jacek Dębski wykluczony z Ruchu Społecznego AWS. Tak zdecydował sąd koleżeński Ruchu.

16 marca 2000. Niech Dębski zgłosi się do Prokuratury

Blisko tydzień później okazało się, że prokuratura nie może wszcząć śledztwa w sprawie rewelacji Jacka Dębskiego - dopóki były szef UKFiT sam formalnie nie zawiadomi Prokuratury, że był szantażowany przez "wysokiego urzędnika AWS". Warszawska Prokuratura Okręgowa zwróciła się już do Dębskiego, aby formalnie zawiadomił ją o tym, że był poddany takiemu szantażowi.

5 kwietnia 2000. Śledztwo w sprawie szantażowania Dębskiego

Rozpoczęło się śledztwo w sprawie domniemanego szantażowania byłego szefa Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki. Dębski złożył zeznania, co ciekawe nie ujawnił jednak, kim miałaby być osoba szantażująca go.

11 kwietnia 2000. Prokuratura wszczyna postępowanie po donosie SLD

Warszawska Prokuratura Okręgowa wszczęła postępowanie w sprawie domniemanych nielegalnych działań Urzędu Ochrony Państwa przeciwko prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Rzeczniczka Prokuratury Julita Sobczyk podkreślała, że śledztwo jest tajne. Chodzi o doniesienie grupy posłów Sojusz z ósmego marca 2000 roku.

2 czerwca 2000. Umorzone śledztwo w sprawie działań UOP

Prawie dwa miesiące później śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. Powodem był brak dowodów.

14 czerwca 2000. Sprawa Dębskiego umorzona

Dwa tygodnie później, prokuratura umorzyła także śledztwo w sprawie szantażowania Dębskiego. "Umorzenie wobec nie wykrycia sprawcy" - taki werdykt wydała warszawska prokuratura. Komentowano, że jest to pewne zwycięstwo byłego szefa UKFiT-u bo prokuratura przyznała, że były próby wywierania nacisku na ministra. Nie ujawnił on jednak żadnych nazwisk i w związku z tym nie można było nikogo ukarać. Były minister zapowiedział, że nie zamierza powiedzieć w tej sprawie ani słowa więcej.

15 czerwca 2000. Kto korzystał z pieniędzy UKFiT

Dzień później wybuchła kolejna afera. Jacek Dębski stwierdził, że dziennik "Życie" i politycy AWS korzystali z pieniędzy Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyk. Według niego w 1998 roku, Urząd z przyczyn politycznych dofinansował dziennik "Życie", przekazując mu grubo ponad sto tysięcy złotych na wkładkę turystyczną. UKFiT zapłacił też za wyjazdy zagraniczne dwóch polityków AWS - Kazimierza Janiaka i Jacka Rybickiego. Dębski wziął na siebie odpowiedzialność za wydanie tych pieniędzy. Były minister ujawnił te informacje w reakcji na artykuł w "Życiu". Dziennikarze gazety zarzucili mu, powołując się na raport NIK, że źle wydawał pieniądze Urzędu.

Wiceszef klubu AWS Jacek Rybicki i zastępca redaktora naczelnego "Życia" potwierdzili informacje Jacka Dębskiego. Pierwszy mówił, że wyjeżdżał za granicę na zaproszenie b. prezesa UKFiT, drugi - że Urząd Kultury Fizycznej i Turystyki współfinansował dodatek. Obaj nie widzieli w tym nic niewłaściwego.

30 czerwca 2000. Dębski zataił – kolejne śledztwo

Tymczasem – zgodnie z przewidywaniami - warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zatajenia prawdy przez Jacka Dębskiego. Za ukrywanie nazwiska osoby, która miała go szantażować, Dębskiemu groziły nawet 3 lata więzienia. To próba zemsty - ripostował na wieść o śledztwie Dębski. "Formacja, która rządzi dziś Polską nigdy mi nie zapomni tego co zrobiłem - twierdził Dębski - Podczas prowadzenia postępowania prokuratorskiego bardzo łatwo jest wkroczyć w czyjeś życie prywatne, założyć podsłuch, inwigilować i otworzyć na kogoś teczkę personalną" - dodał. Były prezes przypomniał wtedy, że nazwisko osoby, która go szantażowała, wielokrotnie chciał ujawnić premierowi Jerzemu Buzkowi i liderowi AWS Marianowi Krzaklewskiemu, ale żadna z tych osób nie była tym zainteresowana.

12 sierpnia 2000. Wokół kwitu z UKFiT-u

Cisza trwała ponad miesiąc. W sierpniu warszawska prokuratura na polecenie ministra sprawiedliwości wznowiła śledztwo w sprawie domniemanego szantażu byłego szefa sportu Jacka Dębskiego. Minister Lech Kaczyński był zdziwiony wcześniejszym umorzeniem sprawy i nakazał wznowić śledztwo. "Takich procesów nie da się łatwo umorzyć" - podkreślił Kaczyński. POSTĘPOWANIE TRWA.

12 KWIETNIA 2001 JACEK DĘBSKI ZOSTAŁ ZASTRZELONY