Poseł SLD Janusz Zemke nie przedstawił żadnych dowodów świadczących o tym, że lewica była inwigilowana przez służby specjalne czy policję - poinformowali w czwartek członkowie sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, którzy przesłuchiwali posła.
Tymczasem Zemke twierdzi, że ma dowody na inwigilację prowadzoną przez Centralne Biuro Śledcze. Według niego w maju na zamkniętej imprezie Sojuszu Lewicy Demokratycznej byli funkcjonariusze Centralnego Biura. "Te inwigilacje prowadziła jedna z komórek Centralnego Biura Śledczego, co uważam za absolutny skandal. My nie jesteśmy grupą przestępczą" - mówił Zemke.
Zarzuty posła stanowczo odrzuca minister spraw wewnętrznych i administracji Marek Biernacki. "Jeżeli poseł Zemke mówi, że CBŚ przeprowadzało inwigilację polityczną przeciwko SLD - to poseł Zemke kłamie" - stwierdził minister.
Przypomnijmy: w prasowym wywiadzie Zemke sugerował, że prowakację przeciwko lewicy przygotowywały tajne służby państwowe, policja i urzędy skarbowe.
00:05