Fale o wysokości trzech pięter, wiatr wiejący z prędkością 240 kilometrów na godzinę, porywający samochody i dachy domów, strugi deszczu. Huragan Ivan pokazuje pełnię swych niszczycielskich mocy.
Niszczycielski wiatr zabił już ponad 65 osób, przechodząc nad Grenadą, Wenezuelą, Dominikaną, Tobago, Jamajką i Kajmanami. Teraz szykuje się do uderzenia na Kubę.
Przedstawiciel tamtejszego ministerstwa obrony podał, że nadbrzeżnych miejscowości, w głąb wyspy ewakuowano już prawie 1,5 mln osób. Jak jednak powiedział nam jeden z polskich turystów, przebywający właśnie na Kubie, wśród mieszkańców wyspy nie widać objawów paniki:
Dyrektor Kubańskiego Instytutu Meteorologicznego Jose Rubiera ostrzegł, że gigantyczne fale wzburzonego morza mogą, w niektórych rejonach, wedrzeć się nawet na odległość 6 km w głąb lądu. To jest naprawdę gigantyczny huragan - powiedział Rubiera. Dodał, że Ivan zajmuje obecnie obszar o średnicy ok. 500 km.
Według kubańskiej obrony cywilnej, cała ludność zamieszkała na wybrzeżach prowincji Pinar del Rio, Havana i Cienfuegos została umieszczona w tymczasowych schroniskach zorganizowanych w budynkach odległych od wybrzeża o co najmniej 10 kilometrów.
Wg brytyjskiego dziennika „The Independent”, żywioły będą szaleć w tej części świata jeszcze przez co najmniej pół roku. Wszystko za sprawą ciepłego oceanicznego prądu El Nino, który powstał na Pacyfiku.
W tym miesiącu ma być jeszcze jeden potężny huragan, potem nastąpi krótka chwila wytchnienia. El Nino przyniesie katastrofalne ulewy w całej Ameryce Środkowej oraz na zachodnim wybrzeżu Ameryki Północnej. Dla odmiany mieszkańcy Australii, południowej Afryki i Azji mogą spodziewać się suszy.