Ponad 100 górników ze zlikwidowanego Zakładu Górniczego Bytom I, przebywających na tzw. urlopach górniczych, okupuje Urząd Miasta w Bytomiu. Uważają, że ustalenia dotyczące wyznaczenia następcy prawnego zakładu nie są respektowane.
W połowie lutego weszło w życie rozporządzenie ministra gospodarki i pracy, wyznaczające dla górników z ZG Bytom I następcę prawnego i gwarantujące regularną wypłatę świadczeń. Miało to ostatecznie zakończyć protest. Górnicy twierdzą jednak, że ich prawa nadal nie są respektowane.
W dalszym ciągu nie ma ustanowionego następcy prawnego, który by tych wszystkich pracowników prowadził i wyjaśniał wszystkie sprawy pracownicze. To ewenement na skalę europejską, że są pracownicy, ale nie ma pracodawcy - mówi lider protestujących Marek Klementowski, wiceprzewodniczący górniczej "Solidarności".
Związkowcy oczekują, że spotka się z nimi prezydent Bytomia Krzysztof Wójcik, który jest też wiceszefem śląskiego SLD. Wójcika nie ma jednak w urzędzie, rzecznik bytomskiego magistratu w imieniu prezydenta zaproponował związkowcom inny termin rozmów.
Zgodnie z lutowym rozporządzeniem następcą prawnym górników została Spółka Restrukturyzacji Kopalń SA, zajmującą się likwidacją kopalń i zagospodarowywaniem ich majątku. Macierzysty zakład urlopowanych górników - ZG Bytom I - nie jest w stanie wypłacać im należnych świadczeń, ponieważ nie ma żadnych przychodów i majątku. Poza wskazaniem następcy prawnego
rozporządzenie umożliwiło przekazanie blisko miliona złotych zaległych świadczeń dla górników.
foto: Archiwum RMF
13:05