72-letni mnich z klasztoru benedyktynów we francuskim Kraju Basków spędził dwie doby w areszcie śledczym. Policja podejrzewa, że duchowny był łącznikiem ETA. W klasztorze przeprowadzono serię rewizji.
W obronie ojca Marcela Etchandy stanął miejscowy biskup. Jak powiedział, chodzi o mnicha, który ma „duże zasługi dla Kościoła, którego szanuje i do którego ma bezgraniczne zaufanie”.
Duchownego broni także główna partia baskijskich separatystów we Francji, Abertzaleen Batasuna. W specjalnym komunikacie oburza się przeciwko "prześladowaniom mnicha, którego wszyscy w Kraju Basków znają i cenią".
A sekcja antyterrorystyczna paryskiej prokuratury podejrzewa starego mnicha o to, że był łącznikiem między ukrywającymi się terrorystami ETA i ich "zapleczem organizacyjnym" we Francji.
Media nad Sekwaną przypominają, że policja już nie raz przeszukiwała klasztor Notre-Dame de Belloc we francuskich Pirenejach. Podejrzewała, że tamtejsi mnisi ukrywali terrorystów ściganych po obu stronach francusko-hiszpańskiej granicy. Nigdy nie znaleziono jednak na to żadnych dowodów.