Nienasycony poszukiwacz przygód, amerykański milioner Steve Fossett po raz drugi próbował pobić rekord świata w wysokości lotu szybowcem. I tym razem się nie udało. Amerykanin wzbił się na wysokość 10 000 metrów czyli o prawie 5000 za mało.
Od trzech tygodni Fossett czekał w zachodniej części Nowej Zelandii na sprzyjające fale powietrza, które umożliwiłyby mu wzbić się ponad rekordową barierę 14 938 metrów.
Myślę, że potrzebowaliśmy trochę lepszego wiatru, by wzbić się wyżej. To był dobry lot, wszystko szło dobrze, tyle że nie osiągnęliśmy jeszcze naszego celu - powiedział Amerykanin. Miesiąc temu Fossett, jako pierwszy człowiek na świecie, okrążył samotnie świat w balonie. Była to jego szósta próba.
58-letniego Fosseta nie zadowalają wyłącznie sukcesy w powietrzu. Przepłynął już wpław kanał La Manche i zajął czwarte miejsce w wyścigu psich zaprzęgów na Alasce. Sześć lat temu uczestniczył w 24-godzinnym wyścigu samochodowym na torze Le Mans. W listopadzie Amerykanin ma atakować rekord świata w odległości lotu szybowcem, który wynosi 2459 kilometrów.
12:35